Woźny skarży się na dyrektora szkoły: Wypił mi wódkę, sprał po pysku i zabrał premię

2014-01-10 3:00

Kiedy Waldemarowi Gałce (38 l.), woźnemu ze szkoły podstawowej w Kaczórkach, urodził się syn, zwariował ze szczęścia. I zaprosił na wódkę dyrektora szkoły. W efekcie dostał po twarzy, stracił honor oraz finansową premię.

Pan Waldemar zdaje sobie sprawę z tego, że właściwie nie powinien przynosić alkoholu do szkoły. Ale po pierwsze - to była wyjątkowa okazja. Urodził mu się trzeci syn, było co świętować. Po drugie natomiast - dyrektor nie protestował. Pił wódkę jak wodę i zagryzał cukierkami.

Impreza rozkręcała się z minuty na minutę. Do pijących w szkolnej kotłowni przyłączył się nawet miejscowy kościelny. Nagle jednak radosna atmosfera gdzieś się ulotniła. Woźny i dyrektor się posprzeczali. Wyszli razem na dwór i wtedy padł pierwszy cios. Z wargi woźnego pociekła krew.

Patrz: Polski nauczyciel dostaje grosze!

- Dzwonię na policję, nie podaruję tego - oświadczył przełożonemu. Wtedy dostał w twarz kolejny raz. Tak jak zapowiedział, wezwał więc stróżów prawa. Policjanci przyjechali i ukarali obu mandatami po 200 zł za picie w miejscu pracy.

Woźny stracił jeszcze 200 zł premii, którą zabrał mu dyrektor Krzysztof Sz. (52 l.). Szef pana Waldemara został zawieszony. Twierdzi, że wszystko, co się wydarzyło tamtego feralnego dnia, to była próba wygryzienia go ze stanowiska.

 


 

- Nie spożywałem z nim alkoholu w pracy. Owszem, wypiłem tego dnia coś poza szkołą. Wracając zobaczyłem, że woźny jest pijany i nie wykonał zleconych przeze mnie prac. Nie wytrzymałem - mówi.

ZOBACZ: Europejskie pensje topnieją. W Polsce też?

Woźny także boi się, że straci pracę.

- Na razie zapłaciłem 200 zł mandatu, a dyrektor uderzył mnie, zabrał 200 zł premii i nawet nie przeprosił - mówi. Wie jedno. Nie będzie już niczego świętował z szefami. Trudno.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki