Niecodzienny gość był głodny i wycieńczony. Po krótkim śledztwie ustalili, że gołąb leciał aż z Niemiec i trochę przesadził z kilometrażem.
Zamiast do Pińczowa pod Kielcami (Świętokrzyskie) trafił do położonego 200 kilometrów dalej na wschód Tomaszowa.
Ptakiem zajął się jeden z tomaszowskich członków Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, który odkarmi go i wyśle do właściciela.