Co krasula robiła w garażu, należy się tylko domyślać. Był straszny upał, krowa chciała schronić się w cieniu. Biedaczka nie zauważyła głębokiego na 2 metry kanału samochodowego i... trach! Zapadła się pod ziemię! I to dosłownie. Strażacy, którzy przyjechali na miejsce, widzieli tylko wystający z czeluści łeb. Wystraszona krasula muczała wniebogłosy, a ratownicy po krótkiej naradzie wzięli się do pracy. - Garaż był zbyt ciasny, by tam zainstalować podnośnik - opowiada asp. sztabowy Marian Rokosz, rzecznik prasowy myślenickiej straży pożarnej. - Musieliśmy znaleźć inny sposób.
I znaleźli. Do kanału w garażu zaczęli wsypywać żwir i kamienie, aż wreszcie krowa na tej podsypce wspomagana przez 20 mężczyzn wygramoliła się na powierzchnię.
- Mam tylko jedną krowę i same z nią kłopoty - wyznaje nam Władysław Kowalczyk (76 l.), właściciel niesfornej krasuli. - Nie wiem, co by się stało, gdyby jej zabrakło - gospodarzowi brakuje słów wdzięczności dla strażaków.