Wtedy 29-letni Mariusz T. zakładał kominiarkę, podchodził do okienka kasowego i żądał wydania pieniędzy. W tym czasie jego kompani, 35- i 23-letni, czekali w samochodzie. Ich pazerność stawała się coraz większa. Jeśli łup ich nie zadowalał, jeszcze tego samego dnia robili skok na inną placówkę. Właśnie wpadli. Według prokuratury poczynaniami grupy kierował najmłodszy z zatrzymanych. Wszystkim grozi do 12 lat więzienia.
ŁÓDŹ: Wpadka bankowych rabusiów
2012-03-10
3:00
Metoda ich działania była zawsze podobna. Wybierali niewielką placówkę bankową w Łódzkiem zatrudniającą ledwie kilka osób. Czekali, aż w środku nie będzie klientów.