Statystyki policyjne za 2013 r. są w Brandenburgii rzeczywiście przytłaczające. Jak donosi ,,Gazeta Lubuska'', w landzie dokonano w ub.r. aż 9 tysięcy kradzieży. To siedem procent więcej niż rok wześniej. Łupem złodziei padło m.in. prawie 700 samochodów, to o 19 procent więcej niż w 2012 r. Skradziono ponad 2 tysiące rowerów, wzrost o 25 procent, a prawdziwą plagą są włamania do piwnic, których zgłoszono prawie pół tysiąca czyli 74 procent więcej niż w 2012 r. Ba, zdarzały się nawet kradzieże maszyn rolniczych. W związku z kradzieżami, poza obywatelami Niemiec, zatrzymano prawie tysiąc Polaków.
Zobacz: Wieś wykupiła zabójcę z więzienia
Szczególnie narażeni na kradzieże są mieszkańcy przygranicznego Frankfurtu w którym ginie cztery razy więcej samochodów niż w miastach w głębi Niemiec.Jak powiedziała ,,SE'' rzeczniczka prasowa policji z sąsiadujących z Frankfurtem Słubic polscy policjanci podczas kontroli auta często natrafiają na przewożone zza Odry towary pochodzące z kradzieży. - Nawet kilka dni temu podczas rutynowej kontroli odnaleźliśmy w bagażniku polskiego auta dwa skradzione po niemieckiej stronie rowery - mówi
Magdalena Michlewicz.
W tej sytuacji, wobec plagi przygranicznego złodziejstwa, władze Brandenburgii zamierzają wprowadzić ściślejsze kontrole na, a raczej przy granicy. Żeby nie łamać traktatu z Schengen lotne patrole niemieckiej policji i straży granicznej wzmogą działania kontrolne jednak nie na samych przyjściach, ale w ich bezpośrednim sąsiedztwie. Polacy na terytorium naszego zachodniego sąsiada, a szczególnie w okolicach Frankfurtu nad Odrą mogą więc liczyć się z częstszymi niż dotychczas kontrolami drogowymi.