To będą wyśnione od wielu, wielu lat święta pani Anny Baranowskiej, gospodyni domowej z Ciechanek Krzesimowskich (woj. lubelskie). Do tej pory zasiadała z bliskimi do wigilijnego stołu i... jak zwykle wokół niej była przejmująca cisza. Nie słyszała śmiechu córek, życzeń od męża, cudownych kolęd, które tak uwielbiała w młodości.
To się zmieni, bo pani Anna w końcu opuściła świat ciszy. - Teraz usłyszę kolędy i trzask łamanego opłatka... - cieszy się kobieta. Wszystko dzięki skomplikowanej operacji przeprowadzonej przez lubelskich otolaryngologów.
Czytała z ruchu warg
Anna miała 20 lat, kiedy stopniowo zaczęła tracić słuch. Nie pomagały żadne leki. Wszystko wokół coraz bardziej cichło, aż w końcu zamilkło.
- Nauczyłam się czytać z ruchu warg - wyjaśnia, jak kontaktowała się z otoczeniem.
Kiedy pojawiła się szansa na implant, dzięki któremu odzyska słuch, nadzieja odżyła. Mąż był co prawda przerażony perspektywą bardzo skomplikowanej operacji, ale cały czas ją wspierał.
Przed Gwiazdką spełniło się największe marzenie Anny.
Po operacji znowu wszystko wokół nabrało dźwięków i barw.
- Nie mogę się już doczekać powrotu do domu - mówi wzruszona. Wreszcie usłyszy, co mówią córki Aleksandra (19 l.) i Aneta (17 l.), co czule szepcze do niej mąż Jacek (44 l.).
Świat zmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - mówi zdumiona.
Tak ładnie szeleści
- Czuję się trochę jak ufoludek. Kompletnie zagubiona i zaskoczona tym, że nawet papierek z batonika potrafi tak głośno i ładnie szeleścić - śmieje się.
Jest miło oszołomiona mnogością dźwięków, które ją otaczają.
- Z dnia na dzień pani Anna będzie słyszeć coraz lepiej - zapewnia dr Marcin Szymański (34 l.), otolaryngolog z Kliniki Otolaryngologii i Onkologii Laryngologicznej AM.
Na święta powinno być już całkiem dobrze. Anna z niecierpliwością wyczekuje kolęd. Tyle lat na nie czekała...
Jak działa implant
Zewnętrzna część elektronicznego urządzenia trzyma się na wszczepionym pod skórę magnesie i zbiera dźwięki. Następnie zamienia je na impulsy elektryczne. Potem cieniutkim przewodem przez otwór w czaszce przesyła je do elektrody umieszczonej w uchu wewnętrznym, czyli do ślimaka. - Impulsy drażnią zakończenia nerwu słuchowego, które pacjent odbiera jako dźwięk - tłumaczy dr Marcin Szymański. Tę jedną z najtrudniejszych operacji na uchu przeprowadzono pod mikroskopem.