To tragedia dla małych pacjentów, którzy każdego dnia walczą o życie. Jednym z nich jest chory na ostrą białaczkę Piotruś Ziegler (3 l.). Smutny maluch tuli się do mamy. Z jego oczu wyziera cierpienie. Dopiero na widok balonika i kolorowych flamastrów uśmiecha się nieśmiało, po chwili zaczyna malować. Do wrocławskiej kliniki przyjechał wczoraj ze Szczecina. - Piotruś już pięć razy przeszedł chemioterapię. Po ostatniej był bardzo osłabiony, wdały się powikłania. Czekaliśmy na chwilę, kiedy jego organizm wzmocni się, będzie gotowy do przeszczepu - opisuje Małgorzata Ziegler (33 l.), mama chłopca.
Przeczytaj koniecznie: Szczyt absurdu! Mamy dowód, że NFZ to głupia instytucja
I udało się! Do tego rodzice Piotrusia dostali informację, że znalazł się dawca szpiku, operacja będzie na dniach. Pani Małgorzata pełna nadziei wyruszyła do Wrocławia. - Na miejscu dowiedziałam się o zakazie przyjęć do kliniki. Poczułam się, jakbym usłyszała wyrok śmierci dla synka. Na szczęście lekarze zignorowali to polecenie, dostaliśmy się na oddział. Ale co dalej? - pyta roztrzęsiona kobieta.
Dla malucha przeszczep to jedyna szansa na przeżycie, a teraz nie wiadomo, czy do niego dojdzie. - Piotruś wyczuwa, że dzieje się coś niedobrego. Jest smutny, jak nigdy. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i moje dziecko nie zostanie skazane na śmierć - pani Małgorzata składa ręce do modlitwy.
Patrz też: NFZ daje sobie 12 milionów na podwyżki a chorych nie ma za co leczyć!
W podobnej sytuacji są inni mali pacjenci kliniki. Powodem jak zwykle są pieniądze, czyli ich brak. NFZ nie zapłacił za wykonane świadczenia medyczne, bo zasłania się limitami. Długi szpitala rosną, pod koniec roku brakuje m.in. na leki. Z takim podejściem i z zakazem przyjęć nie zgadza się prof. Alicja Chybicka. Nie podporządkowała się bezdusznemu poleceniu. - Wiele razy słyszałam od urzędników, że nie będzie limitów na dzieci chore na nowotwory. Te obietnice nijak się mają do rzeczywistości - powiedziała na wczorajszej konferencji prasowej.
Co na to NFZ i Ministerstwo Zdrowia?