Warszawa znowu stanęła w gigantycznych korkach. Uczniowie na rozpoczęcie roku szkolnego jechali nawet półtorej godziny. Ścisk w komunikacji miejskiej i niemiłosiernie zatkane ulice z samego rana popsuły krew warszawiakom.
Po wakacjach mieszkańcy stolicy wrócili do domów. Na dodatek nadal prowadzone są remonty dróg i torów tramwajowych. Przez to wiele ważnych stołecznych ulic było w poniedziałek kompletnie zakorkowanych.
Tysiące dzieciaków, które miały wczoraj rozpoczęcie roku szkolnego, musiało wyjechać na długo przed uroczystością, żeby zdążyć na czas.
- Jechałam autobusem z młodszym bratem do jego szkoły ponad godzinę - mówi Eliza Wojcieszki (23 l.), która musiała dotrzeć z Pragi do centrum ze swoim 8-letnim bratem Karolem. - Żeby zdążyć na godz. 9, z domu wyszliśmy półtorej godziny wcześniej - dodaje.
Jej zmęczony porannymi korkami brat ciężko to przeżywał.
- Teraz będzie tak codziennie - mówi Karol. - A w wakacje tak szybko można było jeździć po mieście. Już mi się nie chce chodzić do szkoły, bo będę tracił w autobusach prawie trzy godziny - liczy w pamięci chłopiec.
Ale poranne korki to nie tylko wina końca letniej laby. Nadal w mieście trwają remonty. Zwężona jest al. Prymasa Tysiąclecia, wymieniane torowisko na rogu al. Solidarności i Żelaznej czy remont na Filtrowej.
A wakacyjny luz uliczny pożegnaliśmy wczoraj na całe 10 długich - jak uliczne korki - miesięcy.
stoŁeczne korki
al. Prymasa Tysiąclecia - 3 km - 35 min
al. Waszyngtona - 2 km - 20 min
ul. Filtrowa - 1 km - 40 min
ul. Dantyszka - 400 m - 20 min
al. Solidarności - 700 m - 15 min