Prokuratora postawiła trzem mężczyznom zarzuty. Dawid M. odpowie za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu realnie zagrażającemu życiu. Wiktor B. i Robert K. będą sądzeni za udział w bójce. Sprawcy po 48 godzinach pobytu w areszcie wyszli na wolność. Stało się tak ponieważ prezes sądu uznał, że zgromadzone dowody z monitoringu są zabezpieczone a podejrzani nie byli karani, wiec nie zachodzi potrzeba aresztu - poinformowała portal polsatnews.pl pani Katarzyna, siostra Krzysztofa M. Mężczyźni mają dozór policyjny. Rodzina pilota boi się, że może dojść do mataczenia w sprawie. - Dawid M. to syn bogatego biznesmena, właściciela firmy transportowej. Zrobią wszystko, by zatuszować sprawę - dodała siostra pokrzywdzonego.
Do pobicia Krzysztofa M. i jego kolegi Radosława P. doszło 25 marca w centrum Wrocławia. Mężczyźni wracali z wieczoru kawalerskiego. Kilkadziesiąt metrów za nimi szli ich znajomi, którzy także bawili się na imprezie. Nagle na ul. św. Antoniego piloci zostali zaczepieni przez trzech krewkich mężczyzn. - Poszło o czerwoną czapkę, którą miał na głowie Radek. Zaczepił ich Wiktor B., jak się później okazało, lekarz - powiedziała siostra Krzysztofa. - Brat i jego kolega nie zareagowali, chcieli spokojnie odejść. Wtedy drugi z mężczyzn nagle uderzył Krzysia tak, że padł nieprzytomny na ziemię. Potem uderzył Radka, który również upadł. Leżącego brata zaczął kopać w głowę Wiktor B. Dołączył do niego trzeci z napastników Robert K., który kopał Radka - dodała pani Katarzyna.
Gdy bójkę zauważyli znajomi pilotów, rzucili się im na pomoc. To wystraszyło napastników. Świadkowie napadu wezwali policję, a ta wezwała karetkę pogotowia. Ta jednak nie przyjeźdzała, gdyż pogotowie nie otrzymało zgłoszenia. Ratownicy medyczni pojawili się dopiero 40 minut po zajściu.
- Dopiero jak zgłoszono, że zanika puls, karetka przyjechała w ciągu 2-3 min. W sumie na pogotowie czekaliśmy ok. 40 min. - powiedział polsatnews.pl poszkodowany Radek P.
Krzysztof M. jest w bardzo ciężkim stanie. Do szpitala trafił nieprzytomny. Po przebytej operacji głowy jest w śpiączce farmakologicznej.
Napastnikóów udało zatrzymać się 29 marca, dzięki temu, że Dawid M. użył karty płatniczej za kurs taksówką. Niestety mężczyźni są na wolności. - Sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury o zastosowanie wobec podejrzanych środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania. W dniu 6 kwietnia prokuratura złożyła na postanowienia sądu zażalenie - powiedziała polsatnews.pl, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus.
Wiktor B. nie został na razie także zawieszony przez Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu, w którym pracuje. - Jest lekarzem rezydentem. Obecnie w związku ze sprawą poprosił o urlop. Zwróciliśmy się do policji z prośbą o przekazanie nam danych dotyczących tego zdarzenia - poinformowała polsatnews.pl rzeczniczka szpitala, Monika Kowalska. - Wobec Wiktora B. wprowadziliśmy bezwzględny zakaz pozyskiwania informacji medycznych dotyczących pacjenta, rozmów z lekarzami i rodziną pacjenta - dodała Kowalska.