Po wypadku, by wydostać ciało mężczyzny, pociąg musiał cofnąć się o kilkadziesiąt metrów. W tym czasie na peronie znajdowali się pasażerowie, którym kazano wysiąść z wagonów. Policjanci zamiast wyprosić gapiów ze stacji i przystąpić do działań, zaczęli swoją pracę na oczach postronnych osób. Zwykle, przy tego rodzaju wypadkach zakrywa się ciało denata i pracuje za specjalnymi parawanami. Na razie nie wiadomo, czy mężczyzna wpadł pod pociąg w wyniku nieszczęsliwego wypadku, czy było to samobójstwo. Dochodzenie w tej sprawie będzie prowadziła policja i prokuratura - podała gazetawroclawska.pl. Pociąg "Matejko" przez stację Wrocław Brochów jechał z dużą prędkością, gdyż się na niej nie zatrzymuje. W wyniku wypadku ruch do Opola był utrudniony. Pociągi jeździły jednym torem. PKP podstawiło pasażerom stojącym na peronie specjalny pociąg do Przemyśla.
Wrocław. Pociąg PRZECIĄŁ mężczyznę na pół. Makabra na peronie
W niedzielne popołudnie na stacji Wrocław Brochów doszło do tragicznego wydarzenia. Mężczyzna wpadł pod pociąg Intercity IC "Matejko" jadącego ze Świnoujścia do Przemyśla. Nie miał szans na przeżycie. Koła pociągu przecięły jego ciało na dwie części. Tuż po wypadku doszło do bulwersującej sytuacji. Przybyli na miejsce policjanci nie zakryli zwłok ofiary, przez co tłum osób przebywających na peronie widziało zmasakrowane ciało mężczyzny.