Nic nie jest w stanie opisać wściekłości pasażerów, którzy dzisiaj rano chcieli się wydostać ze stolicy Dolnego Śląska. Podróżni utknęli na peronach we Wrocławiu, bo w Sołtysowicach doszło do potężnej awarii. Jak podaje RM FM nie jeżdżą pociągi między stacjami Wrocław - Psie Pole i Wrocław - Nadodrze.
Sprawcą horroru na kolei nie jest tym razem ani zima, ani mróz, ani nawet PKP. Zawinił kierowca tira, który przejeżdżał przez tory z podniesioną skrzynią ładunkową. Ciężarówka zahaczyła o trakcję kolejową, zerwała przewody, ale co gorsze sieć złamała sześć słupów. Sprawca wypadku został zatrzymany przez policję.
Przeczytaj koniecznie: PKP wozi Polaków jak bydło, a posłów jak królów
Z Wrocławia i do miasta nie jeżdżą żadne pociągi pasażerskie i towarowe. Usuwanie skutków awarii może potrwać nawet do końca tygodnia. Oskar Olejnik, rzecznik PKP zapowiedział w tvn24, że być może do południa uda się uruchomić chociaż jeden tor.
To jednak nie rozwiązuje problemu, bo ruch w kierunku Warszawy, Kluczborka, Oleśnicy, Ostrowa Wielkopolskiego i Krotoszyna jest całkowicie zablokowany. Na stacji Wrocław-Sołtysowice ruch pociągów będzie odbywał się wahadłowo. Pasażerowie muszą się liczyć z opóźnieniami sięgającymi nawet kilku godzin. Te składy, który mogą ominąć feralną stację pojadą objazdami, więc do punktów docelowych tez nie dojadą zgodnie z rozkładem jazdy.
Dla podróżnych uruchomiono zastępczą komunikację autobusową.