- Teraz tego bardzo żałuję i na pewno naprawię szkody - bije się w pierś porywczy amant. Było już ciemno, gdy Marcin w sobotni wieczór przechodził obok domu swojej ukochanej Alicji (19 l.). Byli ze sobą trzy lata i był nawet czas, gdy świata poza sobą nie widzieli. Ale Marcin nie jest typem grzecznego chłopca i co chwila miał konflikty z prawem. - W końcu postanowiłam, że musimy się rozstać - opowiada Alicja. Marcinowi było jednak trudno przyjąć to do wiadomości.
Wściekły, bo porzucony
Jak bardzo nie zgadza się z decyzją dziewczyny, wyraził właśnie w feralną sobotę. Gdy spostrzegł pod domem ukochanej samochód ich wspólnego kolegi, wpadł w furię. - Poszedłem do domu po farbę i nóż - opowiada mężczyzna. Następne minuty to festiwal złości i zazdrości. Wulgaryzmy powypisywał na masce i szybach, poprzecinał opony, a gdy dał upust swojej wściekłości, jak gdyby nigdy nic poszedł do domu spać.
Skruszony zazdrośnik
- Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Gdybym mógł cofnąć czas, naprawdę bym tego nie zrobił. Wiem, że skrzywdziłem też Alicję - mówi Marcin, a szmatką próbuje zmyć bluzgi, które powypisywał na samochodzie Bartka (20 l.), nowego kolegi swojej dziewczyny. - Do końca tygodnia wymienię opony, zmyję to, co da się zmyć, oddam auto do lakiernika i za wszystko zapłacę - obiecuje Marcin. - Dam mu szansę. Jeśli naprawi szkody, wycofam sprawę z policji - mówi właściciel auta. - Postępowanie trwa, ale jeśli pokrzywdzony wycofa wniosek o ściganie, umorzymy sprawę - zapowiada Tomasz Szuda ze wschowskiej policji.