Pojechała do Watykanu na audiencję z pielgrzymką Związku Ochotniczych Straży Pożarnych w 1993 roku. Spotkanie z Janem Pawłem II było jej marzeniem życia.
- Myślałam, że zobaczę Papieża tylko z daleka - wspomina. - Ostrzeżono naszą grupę, że nie można w ogóle zbliżać się do Niego, nie mówiąc o dotykaniu - dodaje. Tymczasem Ojciec Święty sam do nich podszedł.
Patrz też: O co modlimy się do Jana Pawła II
- Obejmował nas i błogosławił - wspomina kobieta. - Cały czas przy tym żartował. Śmiał się, że nie widział dotychczas kobiet strażaków. Przywieźliśmy Mu też specjalny kosz prezentów.
- Nasz ksiądz pochodził z Kamiannej, gdzie robi się najlepsze miody w Małopolsce. Papież był wtedy po chorobie i lekarz kazał Mu jeść miód. Podziękował i zapytał żartem, czy nie przywieźliśmy Mu jeszcze tego śliwkowego napoju, z którego słynie Łącko, czyli śliwowicy - mówi wzruszona pani Janina.