- Mamo, zostaw torebkę, wtedy pozwolą ci wrócić. Inaczej już cie nie wpuszczą i się nie zobaczymy... - tych słów Karinki mama nie może wyrzucić z pamięci. Słabnąca z godziny na godzinę 13-latka przeczuwała, że umrze. Bała się nie tylko samej świadomości śmierci, ale również samotności. Niestety matka nie mogła zostać z córką w tych tragicznych chwilach.
- Na początku siedziałam przy jej łóżku, ale pielęgniarki co chwila chciały mnie wyrzucić. W końcu jedna z nich powiedziała, że wezwie ochronę. Karinka błagała mnie, żebym została. Dziecko powiedziało mi: Mamo, zostaw torebkę, wtedy pozwolą ci wrócić. Inaczej już cie nie wpuszczą i się nie zobaczymy... Serce rozsypało mi się na kawałki gdy wychodziłam z oddziału. Potem dowiedziałam się, że moje dziecko zostało przywiązane do łóżka pasami - opowiada mama Karinki.
Rano pielęgniarki znalazły nieprzytomną już dziewczynkę. Trafiła do Szpitala Dziecięcego w Kielcach, ale i tam nikt nie umiał jej pomóc. Umierające dziecko przewieziono do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Na ratunek było już jednak za późno...
Przeczytaj: Ile zarabiają lekarze? Mówili, że za mało, a dostają pensję po KILKANAŚCIE tysięcy! [RAPORT]
- To winien jest system - mówi Józef Grabowski, dyrektor szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie Karina trafiła w pierwszej kolejności. - Nasi lekarze zrobili co mogli. Wykonali kilkanaście badań. Nic z nich nie wynikało, a objawy były takie jak przy psychozie. Winny wszystkiemu jest system opieki jaki mamy w Polsce - tłumaczy się dyrektor szpitala. - Nie widzę winy po naszej stronie - dodaje.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail