W śpiączkę zapadł po upadku z trzech metrów. Miesiąc po wypadku zaczął mamrotać pierwsze słowa, ale dużo większa poprawa nastąpiła dopiero w maju, gdy obudził się jako pierwszy z 7 osób, na których przeprowadzono eksperymentalną operację wszczepienia stymulatora układu nerwowego. Najpierw zaczał okropnie przeklinać - to był pierwszy objaw przebudzenia, a lekarze powiedzieli, że to całkowicie normalny objaw. Gdy po kilku tygodniach prawie całkiem doszedł do siebie, opowiedział, jak wyglądało jego pół roku od wypadku, którego, jak się okazało, w ogóle nie pamiętał.- Poza wypadkiem pamiętam wszystko. Nie ma czegoś takiego, żebym miał jakieś zakłócenia. Sama śpiączka to było coś takiego, z czego nie zdawałem sobie sprawy. Jakby to teraz opowiedzieć... Coś było. Wydawało mi się, że normalnie mówiłem do ludzi, do rodziny. Ale jednak to nie działo się naprawdę. Nie było jakiejś czerni, tunelu czy światła. Nic z tych rzeczy. Normalnie spałem, słyszałem, co się do mnie mówi. Teraz już nie pamiętam dokładnie, kto i co do mnie mówił, ale wtedy wydawało mi się, że wszystko jest normalne. Tylko że podobno podawali mi jedzenie w płynie, ale i z tego nic nie pamiętam. Nic. - opowiadał Gazecie Olsztyńskiej.
Najnowsze informacje z Polski i ze świata tylko na Se.pl. Polub nas na Facebooku
Teraz ćwiczy swoje ciało, by odzyskać pełną sprawność i cieszy się życiem. Jak sam opowiada, to właśnie takiej uciechy z małych rzeczy brakaowało mu przed wypadkiem. — Tak, coś się zmieniło. Przed wypadkiem byłem po prostu smutny — opowiadał Tomasz. — A teraz moich żartów czasami dość mają nawet pielęgniarki.
Zobacz: Skradziono samochód niepełnosprawnemu chłopcu. Stonoga włącza się w pomoc