Jak ujawnia RMF FM, powołując się na zeznania dwóch oficerów BOR
przesłuchiwanych przez polską prokuraturę, ciało prezydenta
Kaczyńskiego odnaleziono wśród szczątków rozbitego Tu-154 ok. godz.
17.30 czasu polskiego. Stało się to 4 godziny po tym, jak z wraku
samolotu zaczęto wynosić pierwsze zwłoki ofiar.
Patrz też: BOR nie czekał na prezydenta w Smoleńsku. Oficerowie byli w Katyniu
Jak zeznał oficer, o odnalezieniu zwłok poinformował go jeden z funkcjonariuszy oraz polski konsul przebywający na miejscu tragedii. Przyznał też, że zidentyfikował wtedy ciało i zrobił mu zdjęcie. Drugi z przesłuchiwanych funkcjonariuszy BOR również został poproszony o identyfikację głowy państwa. Miał przekazać Rosjanom, że jest "prawie pewien, że to Lech Kaczyński". Nie chciał jednak potwierdzić tego ostatecznie, by mieć "kontrolę nad ciałem" i zapobiec zabraniu już w pełni zidentyfikowanych zwłok prezydenta do Moskwy. Według niego ciało "nie posiadało ubrania".
Przeczytaj koniecznie: SONDAŻ: Polacy nie chcą pomnika Lecha Kaczyńskiego. 58 procent przeciw, 34 za
Okazuje się także, że poszukiwania zwłok ofiar były utrudnione, bo przebywająca w miejscu katastrofy polska konsul Wioletta Sobierańska nie miała aktualnej listy pasażerów prezydenckiego tupolewa. Zdobyła ją dopiero po telefonie do 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.