Gdy spytałem, z czego tak się cieszy, bo przecież pan Bronisław nie jest jego prezydentem, odrzekł nad wyraz głośno: - Bo ja szanuję demokrację! Ona daje mi możliwość wyboru. To, że z niej nie korzystam, to zupełnie inna para kaloszy. A prezydenta mamy obranego demokratycznie i trzeba to uszanować, nawet jeśli się ktoś z tego niespecjalnie cieszy.
Już wiem, że ze szwagra polityka nie będzie. Prawdziwy polityk się bowiem obraża śmiertelnie i nie przychodzi na uroczystości, nawet jak go bardzo proszą. A mój szwagier na wszystkie nasze święta rodzinne się wpycha - proszony czy nie. W dodatku przychodzi z żoną, dziećmi, mamusią i pustymi rękami... Wstyd.