O "Wampirze z Bytowa" było głośno na początku lat 90. Leszek Pękalski, zatrzymany pod zarzutem zamordowania 17-letniej Sylwii z Darskowa, przyznał się do popełnienia 60 przestępstw, w tym do okrutnych morderstw na tle seksualnym. Po wielomiesięcznym śledztwie prokuratura oskarżyła go o 17 zabójstw i gwałtów, ale podczas procesu Pękalski odwołał wcześniejsze zeznania. Stwierdził, że milicja wymusiła na nim przyznanie się do winy, przekupując kiełbasą i czekoladą. Koniec końców skazano go za jeden tylko mord na 25 lat wiezienia.
Pękalski miał odzyskać wolność w 2019 roku, ale może wyjść z więzienia już 11 grudnia. Jak to możliwe? Okazuje się, że to wynik prostej arytmetyki wynikającej z litery prawa. Oto bowiem dyrektor Aresztu Śledczego w Starogardzie Gdańskim, gdzie przebywa skazany, doszukał się w jego aktach, że za inny gwałt odsiedział już 2 lata. Sprawą musiał ponownie zająć się sąd, by uwzględnić w łącznym wyroku owe dwa lata, co automatycznie przyspieszyło termin odzyskania wolności.
- Dla mnie to i tak nie ma znaczenia. Nie wpuszczę go pod swój dach - mówi twardo Edward Pękalski (71 l.), wujek "Wampira z Bytowa". To on przed laty zajął się małym Leszkiem, gdy matka oddała go do domu dziecka. - Chciałem mu stworzyć dom. Kochałem jak własnego syna. Nie wiedziałem, że kryje w sobie takiego potwora. Po tym, co zrobił, nie chcę go znać. To skończony człowiek - dodaje staruszek.
Tymczasem dyrektor Aresztu Śledczego w Starogardzie Gdańskim złożył w sądzie wniosek o uznanie Pękalskiego za człowieka szczególnie niebezpiecznego i o umieszczenie go, zgodnie z tak zwaną ustawą o bestiach, w ośrodku w Gostyninie. - Według mnie jest wysoce prawdopodobne, że znów popełni przestępstwo - mówi mjr Marek Rzeszótko. Sąd Okręgowy w Gdańsku powołał już biegłych, którzy analizują m.in. najnowsze opinie więziennych psychiatrów na temat Pękalskiego. 30 marca wniosek trafi na wokandę.
Zobacz także: Brutalnie zgwałcił i ZABIŁ 15-letnią Ewę. Policja dopadła zwyrola z Chmielna [ZDJĘCIA]