Kiedy Paulina K. zobaczyła w sądzie swoją zapłakaną babcię, w jej oczach też pojawiły się łzy. - Wybacz mi wszystko - Paulina zwróciła się do babci.
- Wybaczam ci, wnusiu - odpowiedziała cicho Alicja M. Co to za wspaniałomyślna, miłosierna babcia!
I pomyśleć, że niewiele brakowało, żeby kobieta zginęła z ręki własnej wnuczki... Paulina K. przyszła do niej w odwiedziny kompletnie pijana. Ledwo weszła, zażądała, by babcia dała jej 30 złotych.
- Na waciki potrzebuję - wybełkotała.
Ale babcia nie miała zamiaru oddawać ostatnich pieniędzy, które trzymała w portfelu. To tylko rozwścieczyło rozwydrzoną wnuczkę. Jak oparzona pobiegła do kuchni po nóż. Najpierw zraniła babcię w policzek i klatkę piersiową, po czym bezbronną kobietę zaczęła okładać pięściami.
- Gdy upadła, kopałam ją - opowiada. - Na koniec wzięłam kabel od ładowarki do telefonu i zacisnęłam go na jej szyi. Kiedy straciła przytomność, zabrałem jej torebkę i uciekłam.
Paulina K. wróciła następnego dnia.
- Chciałam sprawdzić, czy żyje - mówi.
Babcia żyła, więc wnuczka potwór znów zaczęła ją katować. Pani Alicja ostatkiem sił wydostała się z mieszkania na korytarz. Paulina dopadła ją i tam. Krzyki maltretowanej kobiety zaalarmowały sąsiadów. Spłoszyli agresywną dziewuchę.
Jeszcze tego samego wieczoru Paulina trafiła do aresztu. Za kratkami przebywa do dziś. W celi podobno zrozumiała, jak złą była wnuczką. Teraz chce naprawić wszystkie krzywdy, które babci wyrządziła. Ale czy sąd jej pozwoli? Za usiłowanie zabójstwa Paulinie K. grozi nawet dożywocie.
Alicja M. jest bardzo schorowana. Porusza się o kulach. Pomoc wnuczki, ale kochającej i opiekuńczej, bardzo by się jej przydała...