Gdyby wybory prezydenckie odbyły się zgodnie z wyborczym planem to kampania wyborcza miałaby zapewne zupełnie inny przebieg. Sztaby od wielu miesięcy przygotowywały się do walki w amerykańskim stylu i tylko tragedia w Smoleńsku powstrzymała spin doktorów od organizowania wyborczych teatrzyków.
Teraz jednak nie ma czasu na subtelności. Do ogłoszenia ciszy wyborczej zostało 6 dni, pora więc wykorzystać wszystko czego nauczyli się w USA spece od kampanii PO i PiS. Obydwie partie stawiają na styl Baracka Obamy i organizują setki wolontariuszy, którzy pomogą w dotarciu do niezdecydowanych. A takich osób jest nadal 1,5 miliona!
PiS swoją „tajną broń” zaprezentował już w weekend. To call center w którym dziesiątki osób przeglądają książki telefoniczne i dzwonią po kolei, bez wyjątków... Wolontariusze PiS mają 30 sekund na przekonanie wyborcy do Jarosława Kaczyńskiego. Pierwsze pytanie: Czy pan/pani dokonał/ła już wyboru? Jeżeli tak, to serdecznie dziękuję i dzwonię dalej. Jeśli nie to kilka krótkich argumentów, górnolotne hasła, zero dyskusji. Szkoda czasu bo cel jest ambitny trzeba przekonać 100 tysięcy osób!
Platforma wysyła wolontariuszy do domów, chodzą od drzwi do drzwi, pukają, wręczają ulotki. Mają – na jakżeby inaczej - pół minuty na przekonanie rozmówcy. Jeśli ktoś idzie na konfrontację , uprzejmie dziękują i idą dalej. Wolontariusze Platformy do tej pory zapukali do 650 tysięcy mieszkań.
Wybory 2010: 30 sekund na przekonanie niezdecydowanych
2010-06-14
14:34
PO i PiS rozpoczęły tygodniowy, wyczerpujący finisz kampanii wyborczej. Obydwie partie postawiły na bezpośredni kontakt z wyborcami jeszcze niezdecydowanymi. PiS będzie dzwonił, PO wyśle wolontariuszy. Wspólne jest tylko założenie, że każdej osobie ochotnicy mają poświęcić 30 sekund. Jeśli to nie przyniesie skutków... szkoda czasu, trzeba przekonywać kolejnych.