- Wygrał pan w rozmowie z Lisem?
- Nie odbieram tego w kategoriach walki, choć zdaje się, że on popełnił ten błąd i tak to traktował. Liczyłem, że rozmawiam z dziennikarzem, a nie z przeciwnikiem. Tymczasem on nie próbował nawet udawać bezstronnego. Nie mnie oczywiście oceniać, kto przegrał, ale nie wygląda na to, żeby Tomasz Lis wygrał.
- Piotr Zaremba w "Rzeczpospolitej" napisał, że właściwie debata między Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością odbyła się. Lis miałby być namiastką Tuska.
- To był taki TuskoLis czy LisoTusk...
- Pokazał pan niezłą formę, więc czemu nie spotkał się pan z Donaldem Tuskiem?
- Moje spotkanie z Tuskiem nie miałoby żadnego sensu. Od Donalda Tuska usłyszałbym na temat naszych rządów bzdurne zarzuty, bajeczki, czy porównania niemające nic wspólnego z faktami. Nie lubię dyskutować w ten sposób. To niczego nie wnosi. Szkoda czasu. Odmówiłem debaty z Tuskiem ze względu na medialny kontekst, który nie dawał gwarancji obiektywizmu.
- Rozmawialiśmy właśnie z wicepremierem Pawlakiem. Powiedział, że koalicja z PiS-em nie jest wykluczona.
- W tej chwili nie chcemy mówić o żadnych koalicjach. Po pierwsze, chcemy wygrać. Wielokrotnie już powtarzałem, że o koalicjach rozmawia się po wyborach.
- Prezydent Bronisław Komorowski w wywiadzie dla nas powiedział: "Zwycięzca wyborów wcale nie musi być premierem".
- Wbrew temu, co pisano w 2007 r., odmawiając prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu wszelkich praw, prezydent ma prawo suwerennie podjąć decyzję, komu powierzy misję tworzenia rządu. Jeśli nawet wygramy bezwzględną większością, prezydent może powierzyć misję komuś innemu, ale byłoby to całkowicie nieracjonalne.
- Tu różnicie się z Donaldem Tuskiem. On obstaje przy tym, że to zwycięzca musi być premierem, choć też nie mówi, że to konstytucja.
- Ja konstytucję znam i szanuję. Co do drugiej strony nie mam pewności, że tak jest.
- Widział pan spot PO, na którym widać agresję kiboli i tak zwanych obrońców krzyża?
- To jest kolejne skandaliczne przekroczenie pewnej granicy przez PO. To jest próba wykluczenia wielkiej części polskich obywateli z życia publicznego. To są ludzie, którzy nie mają żadnych praw - tak wynika z klipu PO. Ludzie spod krzyża bronili ważnych wartości, bronili się przed niebywałym chamstwem, brutalnością. Próbuje się dokonać operacji w najwyższym stopniu niegodziwej, porównując ich do bandytów. Tonący "brzydko" się chwyta.
- Pod krzyżem byli jednak także ludzie agresywni, a niektórzy kibole zachowują się jak bandyci.
- Co nie zmienia faktu, że ten spot jest niegodziwą manipulacją. Został stworzony w myśl zasady pars pro toto (część zamiast całości - red.).
- Załóżmy, że uda się panu wygrać te wybory. Jakie będą pierwsze decyzje premiera Kaczyńskiego?
- Oczywiście będą musiały dotyczyć finansów publicznych. Obecnie nikt nie wie, jaka jest tam sytuacja. Trzeba będzie opanować kryzys finansów. Musimy też znaleźć pieniądze na spełnienie naszych obietnic - na podwyżki dla pielęgniarek, darmowe przedszkola, pielęgniarkę i dentystę w każdej szkole. Trzeba zrobić wszystko, by polskim rodzinom pomóc przetrwać ciężki czas kryzysu.
- Czy na czele prokuratury będzie Zbigniew Ziobro?
- Jeśli Zbigniew Ziobro, tak jak mówił w wywiadzie dla "Super Expressu", jest gotów wracać z Brukseli i meldować się w Ministerstwie Sprawiedliwości jako prokurator generalny. To oczywiście jestem za Zbigniewem Ziobrą.
- Co z pieniędzmi w OFE?
- Damy ludziom wybór - ZUS czy OFE.
- Pisze pan już exposé?
- Nie, bo nie chcę zapeszać. Ale mam przygotowany plan działania, ponieważ wierzę w zwycięstwo. Chcemy też wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej. O tym nie możemy zapomnieć.
- Przecież tą katastrofą zajmowała się już komisja...
- Nawet jeśli byłaby to katastrofa, w której zginęłoby 96 obywateli niepełniących żadnych funkcji, to sposób postępowania, jaki został przyjęty przez polski rząd, trzeba byłoby traktować jako arcyskandal. Każde poważne państwo, które szanuje swoich obywateli, nie może zgadzać się na takie postępowanie, jakie obecnie ma miejsce.
- Zmieńmy temat. Dlaczego celebryci straszą panem. Na jednej z okładek pojawiło się hasło:,, Boję się PiS-u". Co pan zrobił celebrytom?
- To jest pytanie, nad którym często się zastanawiam: czego oni w gruncie rzeczy się boją? Albo mają kłopoty intelektualne i sądzą, że w trakcie naszego rządzenia działy się straszne rzeczy, albo też jest to ich wewnętrzne przeświadczenie, że władza w Polsce musi należeć do pewnej konkretnej grupy. I jeśli wyjdzie się poza tę grupę, to mamy już do czynienia ze skandalem. Przekonają się, że nic im nie grozi, kiedy już wygramy, a oni nadal będą żyć w spokoju.
- Straszy też panem Adam Michnik, który mówi, żeby nie głosować na nienawiść, bo Polska cofnie się o lata całe.
- Gdy ktoś nie ma argumentów, to dla niego jedynym wyjściem jest agresja...
-... uzasadniona?
- Jako żywo, czytelnikowi "Gazety Wyborczej" nic nie grozi z powodu naszej władzy, a na pewno będzie miał z tego powodu różne korzyści.
- A według pana należy bać się kolejnych czterech lat rządów PO? I kto ma się bać?
- Jeśli ktoś miał zegarek naprawić i go kompletnie rozwalił, a po 4 latach głosi, że on go jednak naprawi, to jest to mało wiarygodne. Oni po prostu nie nadają się do rządzenia. Elementem socjotechniki, mającej pomóc PO w utrzymaniu władzy, jest prowadzenie i utrzymywanie wojny polsko-polskiej. Prowadzi ich to w stronę palikotyzmu. I to będzie dalszy kierunek PO. Tusk równa się wicepremier Palikot.
- Prowadzenie wojny polsko-polskiej to akurat PiS-owi zgodnie zarzucają Palikot z Tuskiem. Sądzi pan, że mają tajny układ na czas kampanii?
- Palikot jest po prostu klonem Platformy Obywatelskiej. Mamy dziś w Polsce TuskoPalikota lub PalikotoTuska. Jeśli my nie wygramy, to w Polsce będą rządy Tuska i Palikota, ze wszystkimi tego fatalnymi skutkami.
- A skąd się bierze sukces Palikota?
- To jest niezrozumiałe. Tusk go wypromował.
- Panie prezesie, skoro 4 lata rządów PO były fatalne, to dlaczego ma nadal tak wysokie poparcie?
- Z bardzo prostego powodu. Ma potężne poparcie medialne. Bardzo wiele faktów jest zamilczanych. Im media pozwalają na dużo więcej. Po pierwsze, jest to katastrofa smoleńska, a po drugie afera hazardowa. Jeśli takie fakty zaistniałyby w demokratycznym kraju na Zachodzie, wówczas tamtejszy rząd podałby się do dymisji.
- Po aferze hazardowej usunięto z rządu Drzewieckiego, Schetynę...
- Dobrze, ale afera hazardowa nie wywróciła rządu. Nagle okazało się, że negatywnymi bohaterami są nie złodzieje, ale policjanci: pan Mariusz Kamiński, agent Tomek. Kontakt z rzeczywistością społeczną zwykłego człowieka odbywa się za pośrednictwem mediów. Media tę świadomość całkowicie zmieniają.
- No dobrze, ale to Platforma obiecuje, że załatwi 300 miliardów z Unii...
- 300 mld to jest trochę mniej niż myśmy załatwili, nie mając przy tym przewodniczącego Buzka w PE. To jest czysta gra propagandowa. Po drugie, przewodniczący Buzek i komisarz Lewandowski będą pracować dla Polski także jak ja będę premierem, tak powinno być. Nie można prowadzić polityki na kolanach. Metoda, jaką wybrała PO, jest zła. Figę z makiem dostaniemy od PO, a nie żadne 300 mld, jeśli nie będzie w Polsce zmiany.
- Jest pan za tym, żeby bogatsi płacili wyższe podatki?
- Traktuję to jako ostateczną ostateczność. Jeśli okaże się, że kryzys jest bardzo ciężki, trzeba wprowadzić podatki dla tych, którzy zarabiają najwięcej, by starczyło na żłobki i przedszkola.
- Nasz wywiad ukaże się tuż przed ciszą wyborczą. Ma pan okazję zaapelować: zagłosujcie na mnie, bo...
- Bo to daje szansę na to, żeby Polska była sprawnie rządzona i Polacy żyli i pracowali jak Europejczycy. Większe emerytury, tanie leki, opieka dla dzieci, bo Polacy na to zasługują. I po trzecie, żeby Polska była traktowana jak dorosły, a nie jak chłopiec w krótkich spodniach w stosunkach międzynarodowych. To są trzy powody, dla których warto na nas głosować.