Jak informuje "Gazeta Wyborcza", tylko cztery pierwsze miejsca na listach wyborczych SLD przypadły kobietom. Szczęście miały wiceszefowa Sojuszu Katarzyna Piekarska, Stanisława Prządka, była prezes ZUS Anna Bańkowska i Iwona Piątek z Partii Kobiet.
Oznacza to - jak zwraca uwagę "GW" - że w SLD tylko niecałe 10 proc. "jedynek" zajmują kobiety. - To porażka lewicowej filozofii równych szans dla kobiet - mówią gazecie działaczki Sojuszu, które dostały niższe miejsca.
SLD broni się, że na drugich miejscach kobiety stanowią już niemal połowę kandydatów. "GW" przypomina jednak, że prognozowane kilkunastoprocentowe poparcie dla partii Grzegorza Napieralskiego oznacza, że do Sejmu wejdą przede wszystkim kandydaci z pierwszych miejsc.
Po raz pierwszy wybory z parytetem
W tegorocznych wyborach po raz pierwszy obowiązuje parytet - na listach wyborczych każdej partii musi być co najmniej 35 proc. kobiet. Przepadł jednak pomysł, aby na trzech pierwszych miejscach listy była co najmniej jedna kobieta, a w pierwszej piątce - co najmniej dwie.