Wybory do prezydium klubu przyniosły sporą niespodziankę i Donald Tusk raczej nie może powiedzieć, że była ona przyjemna.
Działacze PO po raz pierwszy tak zdecydowanie pokazali, że nie wasze będą się liczyć ze zdaniem premiera. Z czterech osób popieranych przez szefa PO, w prezydium klubu parlamentarnego znalazła się tylko jedna - Małgorzata Kidawa-Błońska.
W głosowaniu poległ natomiast Sławomir Nowak Iwona Śledzińska-Katarasińska i Krystyna Skowrońska. Wszyscy jeszcze na początku tygodnia uważani byli wręcz za „pewniaków” do objęcia ważnych funkcji w klubie.
- Nowak jest nielubiany za arogancję, ale porażka całej trójki to prztyczek dla premiera" – mówi w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” anonimowy działacz partii Tuska.
Dodaje również, że premier nie może bagatelizować tego sygnału: - Powstał sojusz schetynowców i konserwatystów ze wsparciem Komorowskiego. Będziemy naciskali na rząd w sprawie reform – podkreśla polityk Platformy.