Wybór mieszkańcy Rzeszowa mają niełatwy. Z jednej strony o miejsce w Senacie ubiega się Zdzisław Pupa, obecny sekretarz miasta Dębica. Urodził się w Woli Ropczyckiej na Podkarpaciu, skończył studia w Krakowie i jak sam o sobie mówi, jest rolnikiem. Polityką interesuje się od dawna, już raz zasiadał w parlamencie, był senatorem. - Rolnictwo to moja branża. Będę wspierał rolników, zajmę się ochroną przeciwpowodziową - mówi. Jest żonaty, ma troje dzieci. W kampanii wspiera go córka Ania (22 l.).
Kandydat PiS ma jednak mocnego konkurenta, młodego i energicznego Mariusza Kawę z PSL, popieranego także przez PO. - Mam większe gospodarstwo niż mój konkurent - mówi z uśmiechem Kawa. Urodził się w Niebylcu. Skończył studia i - całkiem jak jego konkurent - też jest rolnikiem. Choć właściwie teraz już można go nazwać prężnie działającym przedsiębiorcą. Uprawia rzepak, a od 2010 roku jest także radnym sejmiku województwa podkarpackiego. - Stawiam na rolników, to nasza przyszłość, mamy potencjał - mówi i w Senacie chce reprezentować ich interesy. Jest żonaty, ma dwoje dzieci.
Wybory w Rzeszowie to konsekwencja... seksafery. Stanowisko marszałka województwa stracił Mirosław Karapyta (53 l.) oskarżany przez prokuraturę o korupcję, płatną protekcję i załatwianie spraw za seks. Na jego miejsce został wybrany senator PiS Władysław Ortyla (59 l.). Teraz rzeszowianie muszą więc wybrać na jego miejsce kogoś do Senatu.