- Po północy w nocy z piątku na sobotę ratownicy wyszli z bazy. Pokonawszy pierwszy, już rozpoznany odcinek długości ok. 1 km weszli do strefy bezpośredniego zagrożenia na ok. 20 metrów, rozwijając linię chromatograficzną. Jest to ważne, gdyż pozwala na uzyskanie dokładniejszych danych pomiaru gazów. Gdy wracali po kolejny element lutniociągu, który zabudowują przed sobą, zostali wycofani. Zdecydowano o tym, ponieważ pomiary wykazały, że stężenia gazów osiągnęły wielkości wskazujące na zagrożenie wybuchem - poinformował rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego Wojciech Jaros.
Od 3 rano ratownicy czekają, aż stężenie gazów pod ziemią spadnie do wartości umożliwiających wznowienie akcji posuzkiwawczej.
Zobacz: Wybuch metanu w kopalni Mysłowice-Wesoła. "Tam leży moje dziecko!" [WIDEO]
Do wypadku doszło w poniedziałek ok. godz. 21. Przyczyną tragedii było najprawdopodobniej zapalenie lub wybuch metanu. Na głębokości 665 m znajdowało się 37 górników. Na powierzchnię wydostało się 36 pracowników kopalni. 42-letniego komabjnisty do tej pory nie odnaleziono.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail