- Mój syn okazał się mordercą. Zabił swoją mamę, a moją żonę! - zrozpaczony Stanisław Przytuła (86 l.) ze wsi Dierżązna (woj. łódzkie) chowa twarz w dłoniach. W jednej chwili został sam na świecie. Jego żona Helena ( 86 l.) zginęła z rąk ich jedynego dziecka, Bogdana (56 l.). Ten potwór podciął gardło bezbronnej kobiecie. Ojciec staruszek nie może zrozumieć, jak to się stało, że ukochany syn stał się mordercą?!
Rodzina Przytułów mieszkała w Dzierżąznie od wielu, wielu lat. Pan Stanisław ożenił się z panią Heleną w 1945 roku.
Siedem lat później na świat przyszedł ich długo wyczekiwany synek. Lata mijały, Bogdan dorastał, mężniał i cały czas mieszkał ze swoimi rodzicami.
Drzemała w nim bestia
- Nie chciał nas zostawić - opowiada Stanisław Przytuła. - Nie szukał nawet żony. Mówił, że tylko my jesteśmy jego rodziną.
Życie toczyło się leniwym tempem. Nic nie wskazywało na to, że w Bogdanie drzemie bestia. Aż do tego tragicznego poranka.
- Siedziałem w ogrodzie - mówi drżącym głosem pan Stanisław. - Nagle syn wychodzi i mówi: "Tata. Zabiłem mamę...". Nie mogłem uwierzyć w te słowa. Ale wszedłem do domu, a tu na podłodze moja Helenka leży w kałuży krwi. Mój syn poderżnął jej gardło. Spytałem się, czemu to zrobił. Nic nie odpowiedział. Poszedł do swojego pokoju i się w nim zamknął.
Zszokowany pan Stanisław długo nie mógł dojść do siebie. Usiadł koło martwej żony i chwycił ją za rękę. - Błagałem ją, by nie umierała. Ale ona już nie żyła - rozpacza.
Nasze dziecko zabiło
Chwilę później w odwiedziny przyszła do niego sąsiadka. Gdy zobaczyła mrożącą krew w żyłach scenę, zamarła z przerażenia. Kiedy się otrząsnęła, natychmiast wezwała policję.
- Bogdan P. został zatrzymany. Przyznał się do zabójstwa, ale nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego to zrobił. Za zabójstwo grozi mu dożywocie - mówi Joanna Kącka (34 l.) z łódzkiej policji.
Świat jego ojca Stanisława runął w jednej chwili. Nie dość, że stracił ukochaną żonę, to został sam jak palec, bo syn trafił za kraty.
- I jak ja tu będę teraz sam żył?! - załamuje ręce udręczony staruszek. - Nie mogę sobie znaleźć miejsca. Cały czas krzątam się w kółko po domu i płaczę. I ciągle rozmyślam, jak to możliwe, że wychowałem mordercę...