Kto by nie chciał polecieć do eleganckiego Cannes na wybrzeżu Morza Śródziemnego? To tam co roku odbywa się słynny festiwal filmowy i po czerwonym dywanie przechadzają się gwiazdy kina. Niestety, nie wszyscy mają w kieszeni kartę kredytową i mogą sobie na to pozwolić. Chyba że pracują w Ratuszu.
Stołeczni urzędnicy spędzili w Cannes tylko cztery dni, a wydali razem ponad 997 tys. zł. Mieli promować nasze miasto jako dobrego partnera dla inwestycji. Chwalili się, że nasze stoisko ma bardzo dobrą lokalizację i że targi odwiedzi blisko 30 tys. zwiedzających i inwestorów. I co? I nic. Nie wrócili z żadnymi umowami w ręku.
- Uważam, że ten milion złotych to ogromna suma jak na tak marne efekty wyjazdu. Miasto nie przywiozło z Cannes żadnej konkretnej umowy czy kontraktu. Wszystko to dopiero propozycje lub rozmowy - mówi radny Tomasz Zdzikot (30 l.) z PiS-u.
O kosztach nigdy byśmy się nie dowiedzieli, gdyby nie jego oficjalne pytanie.
- Odniosłem wrażenie, że koszty wyjazdu byłyprzed mieszkańcami ukrywane, bo na informacje z Ratusza czekałem kilka miesięcy. Odpowiedzieli dopiero po ponagleniach - denerwuje się radny Zdzikot.
Wiceprezydent Jacek Wojciechowicz (46 l.) wyjaśniał radnym, że wyprawa była jednak bardzo korzystna dla miasta, bo urzędnicy nawiązali kontakt z wieloma inwestorami, zachęcili zagranicznych turystów do przyjazdu i poinformowali o imprezach związanych ze zbliżającą się 200. rocznicą urodzin Fryderyka Chopina. Rozdali też wiele gadżetów, albumów i notesów z logo "Zakochaj się w Warszawie".
- No właśnie. Urzędnicy pojechali z gadżetami, a powinni z zachętą do udziału w odbywających się właśnie przetargach czy planowanych przedsięwzięciach. Inaczej to nie ma sensu - grzmi radny Zdzikot.
Zadaliśmy pytania dotyczące wyjazdu w biurze prasowym Ratusza, ale odpowiedzi nie uzyskaliśmy.