- To jakieś nieporozumienie, żeby marnować na promocje takie wielkie pieniądze. Będą spotkania, może obiadki dla dygnitarzy i żadnych korzyści dla biednych - nie kryje irytacji Jan Guz (53 l.), szef Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.
Urzędasy z Unii wymyślili, że przyszły rok ma być poświęcony walce z ubóstwem. Polska włączyła się do obchodów. Jak resort Jolanty Fedak zamierza walczyć z biedą i nędzą? Będą konkursy, wystawy, konferencje, szkolenia i warsztaty. Wszystko po to, by podnieść "świadomość ogółu społeczeństwa na temat zjawiska ubóstwa". - Takie szkolenia przydadzą się tylko politykom, którzy nigdy nie prosili o pomoc, bo nie mieli czym nakarmić swoje dzieci. Nikt z nich nie wie, jakie to straszne uczucie iść i prosić - mówi Joanna Król (29 l.) z Lublina, matka Julki (1 rok) i Kubusia (2,5 roku). - Radzę politykom, niech lepiej pomyślą o tym, jak racjonalniej wydawać pieniądze - dodaje kobieta.
Na rok walki z biedą Unia da nam ponad 697 tys. euro, drugie tyle mamy znaleźć w swoim budżecie. Wydamy na obchody ponad 6 mln zł. - Nieporozumienie! - denerwuje się Jan Guz, szef OPZZ. - Niech politycy otrzeźwieją w końcu. Czy minister Fedak nie widzi, że 750 tys. dzieci żyje w rodzinach dotkniętych ubóstwem. I na ten temat będą wystawy i konferencje? Trzeba pomóc konkretnie. Np. podwyższając zasiłki i pomoc społeczną - proponuje Jan Guz.