W przyszłym roku na urzędasów NFZ wydamy aż 638 mln zł. To o 18 milionów więcej niż w tym roku!
Gdyby nie przytomność lekarzy, nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy małych pacjentów z dziecięcej kliniki w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. Pod koniec listopada na oddziały, gdzie leczone są dzieci chore na raka, został zawleczony wirus świńskiej grypy. - Każdemu z małych pacjentów groziło nowe śmiertelne niebezpieczeństwo - mówi "SE" prof. Andrzej Basiński, naczelny lekarz gdańskiej kliniki. Trzeba było szybko odizolować zakażonych. Lekarze błyskawicznie zdecydowali o przeniesieniu 17 maluchów do szpitala zakaźnego, gdzie były leczone na grypę. Jednocześnie lekarze z kliniki opiekowali się nimi, dowożono im chemioterapię i specjalistyczne leki. Lekarze zorganizowali także dyżury przy łóżkach dzieci. Małych pacjentów udało się uratować. Gdańska klinika ma teraz z tego powodu ogromny problem. Fundusz nie chce zapłacić 100 tys. zł za leczenie najmłodszych poza kliniką. - To oburzające, że urzędnicy zasłaniają się przepisami. Ale jak widzę, wydatki na administrację NFZ nie są już takie sztywne. Lekarze ratowali dzieci i powinni mieć za to zapłacone - ocenia Bolesław Piecha (55 l., PiS).
W projekcie planu finansowego Funduszu na przyszły rok, do którego dotarł "SE", koszty administracji w NFZ wzrosną o prawie 18 mln zł. Znalazły się także pieniądze na wyż-sze pensje, zakup 6 limuzyn, remonty i "zmianę aranżacji" siedzib Funduszu. A wszystko to w czasie zapaści w służbie zdrowia, gdy szpitale mają zmniejszone kontrakty i toną w ogromnych długach. - Chcielibyśmy wreszcie dowiedzieć się od prezesa NFZ i minister zdrowia, ile naprawdę zabraknie pieniędzy w przyszłym roku i czy wydatki na administrację NFZ muszą tak rosnąć - domaga się Piecha. "SE" ustalił już, że rosną, i to bardzo. W 2006 roku Fundusz wydał na urzędasów 292 mln zł, a w 2010 chce wydać już 638 mln zł!