Uratowali sowę
Zazwyczaj policjanci łapią przestępców lub wlepiają mandaty, a w ostatni czwartek musieli zająć się... sową, która złamała nogę. Funkcjonariusze z Wydziału Prewencji z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze zauważyli ptaka przypadkiem. W środku nocy wracali ze służby, gdy ujrzeli na poboczu leżącą bezradnie sowę. Wezwali weterynarza. Okazało się, że ptaszysko złamało nogę. Sowa trafiła do kliniki dla zwierząt i tam dochodzi do siebie.
Superdrzewo
Które drzewo w Polsce zasługuje na tytuł Drzewa Roku 2014? Odpowiedzi na to pytanie szuka Klub Gaja, organizując czwarty już leśny plebiscyt. We wstępnych eliminacjach wybrano szesnaście drzew. O zwycięstwie któregoś z nich zdecydują głosy internautów. W konkursie nie chodzi o wybór drzewa największego ani najstarszego, ale takiego, które ma najciekawszą historię i jest ważne dla mieszkańców. Wśród finalistów znalazły się m.in. dęby: Radosław, Franciszek czy Dyzio. Można głosować na stronie DrzewoRoku.pl.
Dzieci mogły żyć
Gdyby nie błędy personelu medycznego, bliźnięta z Włocławka miałyby o wiele większe szanse na przeżycie. Takie wyniki przyniosła trwająca pół roku kontrola Rzecznika Praw Pacjenta we włocławskim szpitalu, gdzie w styczniu zmarły nienarodzone bliźniaki. Specjaliści badający sprawę na zlecenie rzecznika ustalili, że gdyby cesarskie cięcie przeprowadzono w planowanym pierwotnie terminie, dzieci by przeżyły. Ich matka nie została wystarczająco przebadana. Sprawę bada też Prokuratura Okręgowa we Włocławku.
Zobacz: Lubuskie: molestowana 13-latka za seks dostawała słodycze i jedzenie
Powrót sokołów
W Polsce już niebawem zaroi się od sokołów! A wszystko dzięki akcji ornitologów i leśników. Urodzone w hodowlach sokoły umieszcza się w skonstruowanych przez ludzi i przyczepionych do drzew gniazdach. Ptaki z czasem zaczynają uważać je za swoje miejsce urodzenia i rozmnażają się. Leśnicy z Nowych Ramuk w jednym z takich gniazd znaleźli dwa młode sokoły. To znak, że akcja przynosi efekty. Żyjące na drzewach sokoły wyginęły pół wieku temu, teraz leśnicy chcą przywrócić je środowisku.
Policja winna śmierci zatrzymanego?
Maciej S. (32 l.) zmarł w szpitalu po zatrzymaniu przez policjantów. Prokuratura w Zamościu (woj. lubelskie) sprawdza, czy śmierć nie jest efektem interwencji funkcjonariuszy.
Ojciec Macieja S. zgłosił zaginięcie syna, który przed wyjściem zdemolował mieszkanie i groził morderstwem. Po odnalezieniu 32-latka przez policjantów doszło do szarpaniny. Mężczyzna skuty w końcu kajdankami zaczął tracić przytomność. Trafił do szpitala w ciężkim stanie, z różnymi obrażeniami. Funkcjonariusze twierdzą, że interwencja była niezbędna z powodu agresji i oporu poszukiwanego, a wszystko odbyło się zgodnie z procedurami.
Chce oskarżyć sklep, który okradł
Chciał być cwany, ale się mu nie udało, bo najwyraźniej opuszczał lekcje matematyki i z liczeniem u niego nietęgo. Złodziej z Olsztyna (woj. warmińsko-mazurskie) chciał zwinąć z hipermarketu kosmetyki dokładnie za 420 zł, bo w razie wpadki kradzież towaru za tę kwotę jest traktowana tylko jako wykroczenie. Zabranie cenniejszego łupu to już przestępstwo zagrożone karą do pięciu lat więzienia. Plan był dobry, ale Kamil A. (30 l.) skuszony promocjami ukrywał pod kurtką kosmetyk za kosmetykiem. I choć używał przy robocie kalkulatora, szybko się pogubił w wyliczeniach. Wychodzącego ze sklepu złodzieja zatrzymali ochroniarze. Wezwali policję. Okazało się, że ukradł towar za 421,90 zł. Kamil A. wściekł się, słysząc o swojej pomyłce w wyliczeniach. I szybko znalazł winnego. Policjantom już zapowiedział, że... złoży skargę na sklep za złe oznaczanie cen.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail