Roczny chłopiec, który pod koniec marca trafił do szpitala w Nowej Rudzie, nie wróci do rodzinnego domu, a trafi do placówki opiekuńczej - tak zadecydował sąd. Jak podaje tvn24.pl, sąd dodatkowo postanowił objąć całą rodzinę nadzorem kuratorskim.
Przypomnijmy, wychudzony do granic możliwości chłopczyk trafił do szpitala bardzo wyczerpany. Nic dziwnego, w końcu niektóre noworodki tuż po urodzeniu ważą nieraz 4-5 kilogramów, a ten chłopczyk miał już rok!
Czytaj: Szok! Matka zabiła dziecko piersią! Jak to możliwe?
Lekarze, którzy zajęli się dzieckiem w szpitalu, mieli bardzo trudne zadanie:
- Całą dobę walczyłem, aby utrzymać go przy życiu - powiedział ordynator szpitala Dariusz Zabłocki w tvn24.pl.
Stanem dziecka zaniepokojeniu byli sąsiedzi, których dziwiło to, że dziecko nawet nie płacze. A chłopczyk po prostu nie miał na to sił!
Wychudzony, wygłodzony maluch, wyglądał strasznie! Co ciekawe, pracownicy opieki społecznej utrzymują, że rodzina chłopca jest wzorowa, a nie patologiczna:
- To nie jest rodzina patologiczna, a matka sama zawiozła dziecko do szpitala. Reszta rodzeństwa chodzi do szkoły, dzieci są zadbane. To wręcz wzorcowa rodzina, nie było z nią problemów - tłumaczyła Anna Frankowska, kierowniczka MOPS-u .
Jak więc możliwe, by we wzorowej rodzinie głodzić dziecko?!To przechodzi ludzie pojęcie!
Sąsiedzi zaniepokojeni wychudzonym dzieckiem ważącym 5 kilogramów
Jeden z sąsiadów, Dawid Wojdyła, wielkokrotnie dzwonili na policję, ale gdy ta przyjeżdżała rodzice zawsze potrafili się wykręcić i udać, że nic złego nie dzieje się za drzwiami ich domu. Sąsiad twierdzi też, że w domu chłopca alkoholu nie wylewało się za kołnierz, a rodzice malucha lubią wypić:
- Rodzice lubią wypić, dlatego pewnie nie mają pieniędzy na wyżywienie. Nikt nic z tym nie zrobił, chociaż nie tylko ja dzwoniłem na policję. Rodzice zawsze się wykręcali jak już policja przyszła - czytamy jego wypowiedź na tvn24.pl.
Ośrodek Pomocy Społecznej w Nowej Rudzie umywa ręce i uważa, że nie odpowiada za tę sytuację. A rodzina nigdy nie prosiła o pomoc. Także lokalna policja twierdzi, że nigdy nie była wzywana do awantur czy bójek w tej rodzinie. Prokuratura zapowiada, że dokładnie zbada sprawę.