Wszystko zaczęło się w 2006 roku. Rodzina Pawłowskich zadłużyła się w spółdzielni "Przylesie" na 1350 zł. Ale to wystarczyło jej prezesowi Kazimierzowi Okińczycowi, by panią Krystynę pozbawić członkostwa i wystąpić do sądu o eksmisję małżeństwa i ich dwójki nastoletnich wtedy dzieci. Nie pomógł fakt, że ci prosili, obiecywali spłatę, a w efekcie zdobyli pieniądze na uregulowanie zobowiązań.
>>> Tak wygrasz ze spółdzielnią!
Koszaliński sąd orzekł jednak eksmisję, bo... jeszcze zanim doszło do ogłoszenia wyroku, spółdzielnia naliczyła Pawłowskim tzw. czynsz odszkodowawczy w niebagatelnej kwocie - 1200 zł miesięcznie. Małżeństwo nie było w stanie go płacić i znowu byli dłużnikami spółdzielni.
Przeprowadzenie eksmisji kilkakrotnie było odkładane, ale doszło do niej we wrześniu 2009 roku. Pawłowscy wraz z dziećmi trafili do lokalu zastępczego od miasta, czyli zawilgoconej sutereny. To wówczas zdesperowany pan Waldemar oblał się benzyną i chciał podpalić! Uratowali go policyjni negocjatorzy.
Małżonkowie jednak się nie poddali. Wytoczyli spółdzielni sprawę. I w końcu ją wygrali w Sądzie Apelacyjnym w Szczecinie. - Podczas tej rozprawy, która trwała zaledwie godzinę, sąd nie zostawił suchej nitki na prezesie "Przylesia" - mówi pan Waldemar.
- Sąd nie miał wątpliwości, że mieliśmy prawo pozostać w mieszkaniu, że nie było powodu do tego, by nas z niego wyrzucać. A przyznaną nam kwotę 89 tys. zł odszkodowania przez koszaliński sąd uznał za zdecydowanie za niską. Teraz prezes musi nam zapłacić 192 tys. złotych - mówią.
Wyrok jest prawomocny. - Sąd zachował się jak Janosik - zabrał bogatemu, dał biednemu - mówi tymczasem Kazimierz Okińczyc, bezwzględny prezes KSM "Przylesie". - Ci ludzie nie wykonywali wyroku sądu przez 5 lat. Nie zgadzam się z wyrokiem. Nie wykluczam wniesienia kasacji do tego orzeczenia - dodaje.
Posłanka Lidia Staroń (53 l.) z PO przekonuje, że ludzie nie mogą bać się spółdzielni. - To prezesi są dla nich, a nie na odwrót. Lokatorzy muszą walczyć o swoje prawa. To oni powinni kontrolować spółdzielnie. I nie bać się walczyć, jeśli dochodzi do takich sytuacji jak u państwa Pawłowskich - mówi nam autorka nowej ustawy spółdzielczej, która pomagała rodzinie z Koszalina.