Prawdziwym zwycięzcą eurowyborów jest PO. Gdyby przełożyć jej wynik na wybory parlamentarne w kraju, uzyskałaby bezwzględną większość i mogłaby rządzić sama. W dziejach parlamentarnych III RP byłoby to zjawisko bezprecedensowe.
Szanse Jerzego Buzka na objęcie stanowiska szefa PE są nadal duże. Powinni go poprzeć wszyscy polscy europarlamentarzyści - niezależnie od partyjnych barw. Pamiętajmy, że deklarował to wcześniej PiS. Torpedowanie kandydatury Buzka byłoby kompromitacją, zarówno dla PiS, jak i lewicy.
Wybory potwierdziły status quo, który mamy od dwóch lat: PiS - tak samo jak PO - nie stracił. Niestety, partia Kaczyńskiego zawdzięcza sukces kampanii wyborczej, prowadzonej czasem poniżej pasa, za to skutecznie. SLD-UP uzyskał wynik lepszy, niż pokazywały sondaże. 7 mandatów to dużo, biorąc pod uwagę kryzys, w jakim znajduje się podzielona polska lewica. Zresztą termin "lewica" jest moim zdaniem nieadekwatny - SLD ma tylko taką metkę, ale wcale lewicą nie jest. Z kolei PSL to dla mnie partia-zagadka. Już tyle razy balansowała na krawędzi śmierci politycznej i zawsze wychodziła z tego obronną ręką. Historia PSL to pasmo kryzysów, poza momentem z 1993 roku, gdy w Sejmie zasiadało 130 posłów tej partii. Teraz są na drodze prounijnej, co kiedyś nie było takie oczywiste. PSL nie ma też dużego elektoratu, bo obawy o interesy rolnicze reprezentują świetnie inne ugrupowania. Patrząc z tej perspektywy, PSL powinno być zadowolone z wyników.
W wyborach do Europarlamentu liczy się, czy dany polityk ma odpowiednie kompetencje, doświadczenie międzynarodowe, czy nie skompromituje kraju za granicą. Pokazała to klęska Krzaklewskiego. Np. demokraci.pl, którzy pięć lat temu na polskiej scenie politycznej w zasadzie nie istnieli, w eurowyborach mieli dobre wyniki, bo zostali uznani za fachowców. W krajowych wyborach bardziej kierujemy się emocjami i doraźną wojną polityczną. Dlatego nie sądzę, aby wyniki eurowyborów miały wpływ na przyszłoroczne wybory samorządowe. Mogą mieć natomiast przełożenie na wybory prezydenckie. Poparcie Lecha Kaczyńskiego dla niektórych kandydatów PiS nie pomogło, bo przegrali. A to oznacza, że wyborcy niespecjalnie liczą się ze zdaniem prezydenta, dlatego w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego obstawiałbym raczej wygraną obecnego premiera.
Mikołaj Lizut
Dziennikarz, były publicysta „Gazety Wyborczej”, obecnie redaktor naczelny Radia Roxy FM