Młodzi, pełni werwy i entuzjazmu. Ciągle się uśmiechają, mają zapał do pracy. Tacy są Przemek i Dawid.
Życie bez nogi
Na pierwszy rzut oka trudno zauważyć, że tych sympatycznych chłopców los tak okrutnie doświadczył. - Kiedy zachorowałem, miałem 13 lat. Diagnoza - złośliwy rak kości - brzmiała wtedy jak wyrok - wspomina Przemek (19 l.) z Węgrzynowa (Świętokrzyskie). - Po roku walki z chorobą i po kolejnych chemioterapiach lekarze podjęli decyzję o amputacji... - chłopak na chwilę zawiesza głos. - To był dla mnie szok, tym bardziej że uprawiałem sport! - opowiada nam Przemek. - U mnie wykryto chorobę, gdy miałem 10 lat. Amputacja była już po kilku miesiącach - wtrąca Dawid (21 l.) z Płocka. - Od początku wiedziałem, że przetrwa ten, kto ma mocniejszą psychikę. Gorzej było z moją rodziną... - wyznaje po chwili Przemek.
Im się udało
Po kilku ciężkich do zniesienia chemioterapiach obaj wrócili do swoich szkół, nadrabiali zaległości w nauce i starali się przyzwyczajać do życia bez jednej nogi. Obaj szybko też zrozumieli, że skoro dostali "nowe życie", to chcą podzielić się nim z innymi. Zostali wolontariuszami Fundacji Pomocy Dzieciom z Chorobami Nowotworowymi. - Rozmawiamy z chorymi, organizujemy im czas na oddziałach onkologicznych, a w wakacje jako wolontariusze wyjeżdżamy na specjalne obozy. Tak jak tutaj, do Mariampolu (Mazowieckie) - opowiada Dawid. - Nie boimy się konfrontacji z ich problemami, a na sam dźwięk słowa "rak" nie uciekamy, jak czasami robią to inni - mówi chłopak. - Co jest najtrudniejsze? Zaprzyjaźniamy się z podopiecznymi fundacji i czasami przychodzi to najgorsze. Musimy pogodzić się z ich śmiercią. Już kilka razy to przeżywałem - wyznaje Przemek.
Sami potrzebują pomocy
- Obaj pochodzą z niezamożnych rodzin i obaj mają w sobie tyle siły, że obdarowują nią innych. Daniela Mroczek, prezes fundacji, nie szczędzi słów podziwu dla chłopaków: - I jak nikt inny zasługują, żeby im jeszcze raz pomóc - dodaje kobieta. Ma na myśli nowe protezy, bez których życie Przemka i Dawid już niedługo stanie się bardzo trudne. - Zużyta proteza odgniata się na ciele, boli, kiedy jest gorąco, można się nawet poodparzać. Nasze mają po 5 lat, a po roku powinniśmy je wymieniać - niechętnie opowiada nam Dawid. - Tylko za co, skoro jedna proteza kosztuje ok. 85 tys. zł, a NFZ jest w stanie zapłacić tylko 7 tysięcy - dodaje Przemek.
Fundacja Pomocy Dzieciom z Chorobą Nowotworową Nr konta: 08 1240 1066 1111 0000 0006 1694 z dopiskiem: "Przemysław Kołodziejczyk" i "Dawid Nowicki".