Wyjadałam kaczkom twarożek

2009-06-29 4:00

Anna Milewska (78 l.), czyli Julia ze "Złotopolskich", opowiada "Super Expressowi" o swoim dzieciństwie na wsi, marzeniach o japońskim ogródku oraz problemach z matematyką.

Moje dzieciństwo było wspaniałe, sielskie, anielskie, mimo że zahaczało o okupację - bo ja jestem przedwojenna. Upłynęło na wsi, w białym dworku z kolumnami w majątku Bełcząc na Podlasiu, w bardzo kochającej się rodzinie.

Miałam dwie siostry - młodszą Teresę i starszą Jagodę.

Byłyśmy bardzo zżyte, chociaż Jagoda intelektualnie przewyższała mnie i Teresę. Zajmowała się swoimi sprawami. Czytała mnóstwo książek. W nocy wchodziła nawet z latarką pod kołdrę, by oddawać się lekturze. Dziwiłyśmy się temu, bo nas interesowało co innego. My byłyśmy bliżej natury. Chodziłyśmy po drzewach, biegałyśmy po łąkach z psami. Na podwórzu wyjadałyśmy jedzenie dla kaczek. Kucharka krzyczała na nas: "Panienki, proszę tam nie podbierać kaczkom". A to było bardzo dobre "danie" - twarożek siekany z jajkiem na twardo do tego dorzucany krwawnik, czyli ziółko dające specyficzny smak. Pyszne.

Było tam też stado młodych koni i owczarnia. Wyjątkową atrakcją w owczarni były wielkie bryły soli, które lizałyśmy razem z owcami.

W dzieciństwie świat jest tak wielki i ciekawy, że nawet ogród czy przejście przez płot, brodzenie w zimnej wodzie... wszystko było atrakcją i to wszystko się długo pamięta.

Nie byłam zbyt pilną uczennicą. Miałam problemy z matematyką i do dziś mi to zostało. Tabliczkę mnożenia opanowałam mniej więcej do pięciu. Bardziej interesowała mnie historia i przyroda. Chciałam być ogrodniczką, mieszkać na wsi, ale przez ustrój wieś się zmieniła.

W Warszawie bywałam wraz z mamą. Pamiętam epizod z wizyty u mojej babki Milewskiej, której zresztą byłam pupilką. Przyjeżdżałyśmy do Warszawy i odwiedzałyśmy m.in. dom towarowy braci Jabłkowskich przy Brackiej. Na schodach na podeście stała tam cudowna rzecz, której nagle strasznie zapragnęłam. To był japoński ogródek w glinianym talerzu. Kaktusy, ścieżki z kolorowych kamyczków. Strumyki i mostki. Wcale nie tanie, ale mama mi go kupiła. To był mój pierwszy ogród.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają