- To wszystko moja wina, bo jestem nadpobudliwy seksualnie. Ale będę się leczył, poddam się nawet kastracji, byle tylko odzyskać Wiktorię (5 l.) i Mikołajka (3 l.) - deklaruje teraz desperat.
Przeczytaj koniecznie: Przepraszam żono, że zrobiłem dziecko twojej siostrze!
Dramat rodziny Różyckich zaczął się, kiedy pani Alicja (21 l.) poszła do szpitala, by rodzić swoje czwarte dziecko. Pan Włodek tak stęsknił się za kobiecym ciepłem, że jak rozbuchany samiec rzucił się na rodzoną siostrę swojej żony, Agnieszkę (18 l.). A że dziewczyna także zaszła w ciążę, chorobliwym popędem pana Władysława i jego niecnymi zachowaniami zaczął interesować się sąd rodzinny.
więcej na kolejnej stronie
Biegli psychiatrzy i psycholodzy powołani w tej sprawie orzekli, że nie dość, że ojciec jest nadpobudliwy seksualnie, co może prowadzić do (strach pomyśleć jakich) tragedii, to oboje rodzice "nie mają kompetencji rodzicielskich". I na nic się zdały zapewnienia pana Władysława i pani Alicji, że świetnie radzą sobie z potomstwem. Sąd rodzinny w Szubinie (woj. kujawsko-pomorskie) uznał, że dla dzieci będzie lepiej, gdy trafią do rodziny zastępczej.
Patrz też: Wydała 17 tysięcy, by pochować męża
Teraz pan Władek, który poczuwa się do winy, chce zrobić wszystko, by odzyskać Wiktorię i Mikołajka. - Kocham swoje dzieci. Chcę, żeby mieszkały z nami - mówi roztrzęsiony mężczyzna. - Będę pisał do sądu odwołania, żeby przywrócili nam prawa rodzicielskie. Wiem, że jestem nadpobudliwy seksualnie, ale poddam się leczeniu. Mogę brać nawet tabletki na obniżenie potencji, jeśli dzięki temu sąd odda nam dzieci - deklaruje pan Władek. - Jak będzie trzeba, to nawet jestem gotów na kastrację chemiczną - dorzuca po chwili zdesperowany ojciec.