Zdaniem dziennikarzy "The Sun", Fabiański był najlepszym "Kanonierem" w pierwszym meczu półfinału Pucharu Ligi Angielskiej. Jako jedyny w zespole Polak dostał wysoką notę 7. Przy straconym golu nie miał szans, a gdyby nie kilka jego świetnych interwencji (m.in. kapitalna parada po potężnym uderzeniu Dymitara Berbatova), Arsenal doznałby zapewne pierwszej porażki od 1999 roku z odwiecznym rywalem.
- Po meczu jestem nawet zadowolony. Spotkanie było ciężkie, rywal miał więcej groźnych sytuacji, ale udało nam się zremisować - komentuje Łukasz, który przed spotkaniem był bardzo zmotywowany. - Dużo ludzi z klubu mówiło mi, że jak się dobrze spiszę, to będę bohaterem, bo mecze Arsenalu z Tottenhamem są wyjątkowe, dla naszych fanów pokonanie "Kogutów" to najważniejsza sprawa.
Wygrać się nie udało, ale przed rewanżem "Fabian", który zapewne wystąpi w tym meczu (menedżer Arsene Wenger konsekwentnie w Pucharze Ligi stawia na Łukasza), jest optymistą.
- Znów pokazaliśmy, że chociaż jesteśmy młodziutkim zespołem, to mamy wielki charakter i w rewanżu będzie podobnie - przekonuje Łukasz.
Fabiański zagrał doskonały mecz w wyjątkowo dobrym momencie, bo właśnie ważą się losy jego konkurenta w walce o miejsce w bramce "Kanonierów" - Lehmanna. Zdaniem włodarzy Borussii Dortmund niemiecki bramkarz uzgodnił już niemal wszystkie warunki umowy z klubem i jego przeprowadzka jest kwestią czasu.
Wprawdzie trener Arsen Wenger na razie nie potwierdza tych informacji, ale raczej nie będzie zatrzymywał na Emirates Stadium Lehmanna (kontrakt 38-latka wygasa latem i wtedy mógłby odejść za darmo). Bo i na co mu podstarzały, arogancki i pyskaty Niemiec, skoro może liczyć ma rewelacyjnego młodego Polaka?