Co sprawiło, że w ataku wściekłości chwycił za nóż i dźgnął brata w plecy?! Powód był szokująco banalny! Paweł położył się na jego łóżku. Na szczęście lekarze zdołali uratować życie mężczyzny. A ten, wiedziony braterską miłością, wybaczył niedoszłemu katu.
Był poranek, kiedy Paweł, nie pytając Jacka o zgodę, wskoczył do jego ukochanego łóżeczka. Przeciągnął się leniwie w ciepłej jeszcze pościeli i ułożył do snu. Widok bezczelnie panoszącego się w jego łóżku brata podziałał na Jacka Wojciechowskiego jak płachta na byka. W ułamku sekundy zamienił się w zionącego żądzą zemsty zwyrodnialca.
- Jak on tak leżał, to ja złapałem za nóż i wbiłem mu go pod łopatkę. Poniosło mnie - wyznaje niedoszły bratobójca.
Z głębokiej rany trysnęła krew. Przerażeni rodzice wezwali pogotowie. Ranny Paweł od razu trafił na stół operacyjny. Teraz dochodzi do siebie w szpitalu. Jego stan jest nadal ciężki, ale stabilny.
Kiedy do Jacka Wojciechowskiego dotarło, co zrobił, pobiegł do brata.
- Prosiłem go, aby mi wybaczył. Ciężko mi na sercu z tym, że tak go skrzywdziłem - mówi mężczyzna. Niedoszły zabójca to stary kawaler, który jest na garnuszku u rodziców. W życiu prywatnym też mu się nie wiedzie. Żadna kobieta nie chce wiązać się z takim starym koniem, utrzymywanym przez rodziców. Za to Paweł, młodszy z braci, ma pracę i dziewczynę Kasię. Nic więc dziwnego, że starszy, sfrustrowany brat zazdrościł mu udanego życia.
Kiedy więc tragicznego poranka Paweł odwiedził rodziców, Jacek nie szczędził mu złośliwości. - Co, Kaśka się z tobą pokłóciła, że przyszedłeś do domu?! - atakował młodszego brata.
Paweł puszczał te kąśliwości mimo uszu. W końcu, na swoje nieszczęście poszedł do pokoju Jacka i położył się na jego łóżku. Cudem uniknął śmierci. - Jacek chciał mnie zarżnąć, ale mu wybaczyłem. To w końcu mój brat. Nie chcę, by poszedł do więzienia - mówi teraz ranny mężczyzna.
- Jackowi Wojciechowskiemu postawiono zarzut ciężkiego uszkodzenia ciała i zastosowano wobec niego dozór policyjny - mówi Krzysztof Rogoziński (33 l.) z rypińskiej policji.
- Znajdę pracę, zmienię się i już nigdy nie skrzywdzę swojego brata - zapewnia skruszony Jacek Wojciechowski.