Wylegiwanie się w cudzej pościeli grozi śmiercią!

2009-03-26 3:00

Jacek Wojciechowski (36 l.) z Rypina (woj. kujawsko-pomorskie) chciał zamordować swojego młodszego brata Pawła (33 l.). Teraz kaja się i prosi o wybaczenie.

Co sprawiło, że w ataku wściekłości chwycił za nóż i dźgnął brata w plecy?! Powód był szokująco banalny! Paweł położył się na jego łóżku. Na szczęście lekarze zdołali uratować życie mężczyzny. A ten, wiedziony braterską miłością, wybaczył niedoszłemu katu.

Był poranek, kiedy Paweł, nie pytając Jacka o zgodę, wskoczył do jego ukochanego łóżeczka. Przeciągnął się leniwie w ciepłej jeszcze pościeli i ułożył do snu. Widok bezczelnie panoszącego się w jego łóżku brata podziałał na Jacka Wojciechowskiego jak płachta na byka. W ułamku sekundy zamienił się w zionącego żądzą zemsty zwyrodnialca.

- Jak on tak leżał, to ja złapałem za nóż i wbiłem mu go pod łopatkę. Poniosło mnie - wyznaje niedoszły bratobójca.

Z głębokiej rany trysnęła krew. Przerażeni rodzice wezwali pogotowie. Ranny Paweł od razu trafił na stół operacyjny. Teraz dochodzi do siebie w szpitalu. Jego stan jest nadal ciężki, ale stabilny.

Kiedy do Jacka Wojciechowskiego dotarło, co zrobił, pobiegł do brata.

- Prosiłem go, aby mi wybaczył. Ciężko mi na sercu z tym, że tak go skrzywdziłem - mówi mężczyzna. Niedoszły zabójca to stary kawaler, który jest na garnuszku u rodziców. W życiu prywatnym też mu się nie wiedzie. Żadna kobieta nie chce wiązać się z takim starym koniem, utrzymywanym przez rodziców. Za to Paweł, młodszy z braci, ma pracę i dziewczynę Kasię. Nic więc dziwnego, że starszy, sfrustrowany brat zazdrościł mu udanego życia.

Kiedy więc tragicznego poranka Paweł odwiedził rodziców, Jacek nie szczędził mu złośliwości. - Co, Kaśka się z tobą pokłóciła, że przyszedłeś do domu?! - atakował młodszego brata.

Paweł puszczał te kąśliwości mimo uszu. W końcu, na swoje nieszczęście poszedł do pokoju Jacka i położył się na jego łóżku. Cudem uniknął śmierci. - Jacek chciał mnie zarżnąć, ale mu wybaczyłem. To w końcu mój brat. Nie chcę, by poszedł do więzienia - mówi teraz ranny mężczyzna.

- Jackowi Wojciechowskiemu postawiono zarzut ciężkiego uszkodzenia ciała i zastosowano wobec niego dozór policyjny - mówi Krzysztof Rogoziński (33 l.) z rypińskiej policji.

- Znajdę pracę, zmienię się i już nigdy nie skrzywdzę swojego brata - zapewnia skruszony Jacek Wojciechowski.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki