Tydzień temu, 14 sierpnia, Michał Jucha obchodził swoje 30 urodziny. Dwa lata temu 14 sierpnia miał wziąć ślub z ukochaną Anią. Gdyby do tego doszło, może byłby dzisiaj ojcem i dalej pracowałby w jednym z rzeszowskich klubów. Tymczasem jest samotnym inwalidą z pięcioletnią wyrwą w pamięci. Te lata skasowały mu pięści 37-letniego bandziora Krzysztofa Zielińskiego ps. Cyklop.
To się zdarzyło w Jarosławiu, dwa dni przed ślubem Michała i Anny. - Akurat przyjechał mój świadek. Dawnośmy się nie widzieli, więc poszliśmy na piwo, a potem coś przekąsić w barze przy dworcu kolejowym – relacjonuje Michał. Właśnie tam zaczepił go „Cyklop”. Bez powodu. Ot, taką miał fantazje, żeby komuś przyłożyć. Skutek? Michał trafił na OIOM ze złamanymi żebrami i obrzękiem mózgu tak dużym, że trzeba było wyciąć znaczny fragment czaszki, a potem zastąpić go tytanową płytką.
- Długo leżałem w śpiączce, potem były miesiące rehabilitacji. Narzeczona, której nie pamiętałem, bo nie pamiętałem niczego z pięciu lat przed wypadkiem, nie wytrzymała i odeszła. Koszmar - wspomina Michał.
Dziś czuje się już dobrze, o tym, co się stało, przypomina mu niewielka blizna na głowie, myśli nawet o powrocie do pracy, choć ciągle się rehabilituje. Boli go tylko, że policja do dziś nie ujęła jego oprawcy. - Powtarzają, że nie mogą nić zrobić, bo on przebywa w Anglii. Nie wierzę w to, bo bandyta jest widywany w Jarosławiu, gdzie mieszka. To diler, ma wiele na sumieniu. Chciałbym, aby w końcu staną przed sądem - denerwuje się Michał.
A policja wie swoje. - Za tym człowiekiem wydany jest Europejski Nakaz Aresztowania oraz list gończy. Jego matka potwierdziła, że przebywa on w Wielkiej Brytanii – mówi Anna Długosz, rzeczniczka Policji w Jarosławiu.