Wypadek autokaru pod Dreznem. Wstrząsająca relacja poszkodowanej Marianny Matczak

2014-07-22 4:00

Obudziło ją szarpnięcie za rękę. - Babciu, nie śpij, ja się boję - to 8-letni wnuczek kręcił się niespokojnie na siedzeniu. Pani Marianna chciała go uspokoić. Przytuliła chłopca i... świat zwalił się im na głowę. Autobus, którym jechali, uderzył w inne auto i wywrócił się na autostradzie w Niemczech.

Zmarła 11 osoba, która została ranna w wypadku polskiego autokaru pod Dreznem. To pasażer polskiego busa, w który uderzył autokar firmy Sindbad. Informację te przekazała policja z Saksonii, podaje polskieradio.pl.

***

- Żyję tylko dlatego, że wnuczuś mnie obudził. Gdybym dalej spała, wyleciałabym bezwładnie z siedzenia i zginęła - mówi Marianna Matczak (54 l.). Kobieta jechała 19 lipca autokarem, który miał wypadek pod Dreznem. Niestety, nie wszyscy mieli tyle szczęścia, co ona. W katastrofie na autostradzie śmierć poniosło 11 osób...

Chłopiec, z którym jechała pani Marianna, jest chory na autyzm. Całą swoją uwagę w czasie podróży skupiała więc właśnie na nim.

- W końcu oboje zasnęliśmy - wspomina kobieta. Nagle chwilę po godz. 1 w nocy wnuczek się obudził. - Babciu, coś złego się dzieje - wyszeptał. - Nie zasypiaj, boję się - wczepił się boleśnie palcami w jej ramię.

Po chwili autokarem zarzuciło. - Usłyszałam huk pękających okien i już w tym momencie byłam pewna, że to wypadek, więc mocno przytuliłam wnuczka, a po chwili autokar runął na prawą stronę - mówi pani Marianna.

Przeżyła koszmar, kiedy po krótkim omdleniu otworzyła oczy. Nie było przy niej wnuka... Powoli dotarły do niej krzyki rannych. Okazało się, że chłopiec przeżył. Kiedy nadeszła pomoc, chłopca przewieziono do szpitala w Dreźnie, a ona trafiła do kliniki w Pirnie. Jeszcze w sobotę chłopca odebrała z drezdeńskiego szpitala mama. Jego babcia nadal leży na oddziale chirurgicznym. Jest straszliwie poobijana. Przy każdym ruchu bolą żebra, uszkodzona jest także krtań.

Przeczytaj też: Wypadek polskiego autobusu w Niemczech pod Dreznem - okoliczności wypadku

- Ten wypadek nie powinien się wydarzyć i mam nadzieję, że biuro podróży Sindbad zapłaci za nasze leczenie - mówi pani Marianna. Tymczasem przedstawiciele firmy Sindbad twierdzą, że ze strony ich biura nie doszło do zaniedbań. Kierowca, który prowadził autokar w chwili wypadku, usiadł za kierownicą zaledwie półtorej godziny przed masakrą.

Był doświadczonym kierowcą. Wszystko wskazuje jednak na to, że niemieckie organy ścigania postawią Polakowi zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, bowiem prawdopodobnie jechał za szybko.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki