Było piątkowe popołudnie. Pan Szymon wybierał się z żoną i dwójką dzieci w wózkach na plażę w Sopocie. Rodzina kupiła bilety i czekała na peronie na przyjazd kolejki. - Kiedy pociąg przyjechał, przepuściliśmy z żoną ludzi wchodzących do środka i czekaliśmy, żeby po nich wjechać z dziećmi. Wprowadzałem właśnie wózek z Anią, gdy maszynista ruszył. Wózek ugrzązł zablokowany drzwiami wagonu. Ja z żoną i synkiem zostaliśmy na peronie. Ania zaczęła płakać. Biegłem za nią. Z wózka wypadały na tory rzeczy. Udało mi się wyrwać córeczkę - opisuje pan Szymon.Pasażerowie krzyczeli do maszynisty, żeby się zatrzymał. - Kolejka stanęła. Kierownik pociągu wysiadł i... stwierdził, że nic się nie stało. Jak to nic? Przecież moje dziecko mogło wypaść na tory. Ania ma 3 miesiące. Nie przeżyłaby upadku z jadącego pociągu. Ten facet nawet nas nie przeprosił. Wózek został zniszczony. Nie zostawię tak tego - mówi pan Szymon, który wezwał policję.- Na miejscu kierownik pociągu tłumaczył się funkcjonariuszom, że przed zamknięciem drzwi dał sygnały dźwiękowe i nie zauważył, żeby ktoś jeszcze wsiadał - mówi mł. asp. Lucyna Rekowska z policji w Gdańsku. Sprawę wyjaśnia też Szybka Kolej Miejska. - Jeśli okaże się, że wina leży po stronie naszego pracownika, wyciągniemy odpowiednie konsekwencje - zapewnia Marcin Głuszek, dyrektor marketingu i sprzedaż.
Pociąg zakleszczył wózek z małą Anią w środku!
Rodzinny wypad na plażę mógł się skończyć tragedią. Maszynista kolejki SKM na stacji w Gdańsku odjechał, zanim wszyscy wsiedli do wagonu. Zamknął drzwi wagonu i ruszył, kiedy w wejściu akurat znajdował się wózek z trzymiesięczną Anią. Jej tata Szymon Szatkowski (28 l.) w ostatniej chwili wyszarpał zakleszczony w drzwiach wózek. Dziecko nieomal wypadło na tory pod rozpędzającą się kolejkę.