Wypadek, w którym 12 kwietnia w Klamrach koło Chełmna (woj. kujawsko-pomorskie) zginęło siedmioro nastolatków, wstrząsnął całą Polską. Prokuratura wnioskowała, aby Mateusz M., kierujący feralnej nocy samochodem pod wpływem alkoholu, trafił do poprawczaka. Sąd jednak się na to nie zgodził.
Zobacz: Wypadek w Klamrach - NOWE FAKTY. Kierowca nie opowie o tragedii
Przypomnijmy. Dziewięcioro nastolatków po ognisku wcisnęło się do renault scenic i wyruszyło do sąsiedniej miejscowości. Na zakręcie samochód wypadł z drogi, uderzył w drzewo. Przeżyli tylko kierowca i Magda K. (17 l.), siedząca na przednim siedzeniu. Mateusz M., który kilka godzin po wypadku miał we krwi blisko pół promila alkoholu, dopiero w sierpniu skończy 17 lat dlatego jego sprawą zajmuje się Sąd Rodzinny i Nieletnich w Chełmnie.
Za spowodowanie pod wpływem alkoholu śmiertelnego wypadku grozi mu maksymalnie pobyt w poprawczaku do 21. roku życia. Śledczy chcieli, by tam właśnie trafił. Sąd uznał, że nie jest to konieczne. Chłopak jest w tej chwili na obserwacji w szpitalu psychiatrycznym. Tam złożył wyjaśnienia. Przyznał się śledczym, że to on prowadził auto, powiedział, w jaki sposób on i jego znajomi kupili alkohol. Dlatego sąd stwierdził, że nie zachodzi obawa matactwa i Mateusz M. po wyjściu ze szpitala może wrócić do domu.