Policja nie ustaliła jeszcze, kto kierował renaultem. Dziewczyna i chłopiec, którzy przeżyli, byli w szoku. Nie można ich było dokładnie przesłuchać.
Do tej straszliwej tragedii doszło w Klamrach koło Chełmna (woj. kujawsko-pomorskie). W sobotę wieczorem kilkunastu młodych ludzi, którzy rok temu skończyli gimnazjum, urządziło sobie ognisko. Po zabawie dziewięcioro z nich wsiadło do auta. - No nie wiem, jak to się stało. Chcieliśmy trochę pojeździć - powiedziała ocalała z wypadku Magdalena K. (17 l.).
Zobacz też: Wypadek w Klamrze pod Chełmnem. Wstrząsająca relacja świadka. WIDEO. NOWE FAKTY
W samochodzie, oprócz niej, byli jeszcze: Marek Wyczyński (17 l.), Natalia B. (13 l.), Paulina G. (17 l.), Hanna K. (17 l.), Mikołaj R. (+17 l.), Bartosz S. (17 l.), Patryk K. (16 l.) i Mateusz M. (17 l). Oprócz Magdy przeżył tylko Mateusz.Dziewczyna nie miała nawet zadrapania. Była trzeźwa. Mateusz M. trafił do szpitala. Jego stan jest dobry. - Według moich informacji żadna z osób, które jechały samochodem, nie miała prawa jazdy - mówi podkomisarz Agnieszka Sobieralska z policji w Chełmnie.
Rodziny ofiar są w szoku.
Mikołaj R. mieszkał tylko z mamą Ireną (40 l.). Wiedziano, że był dla niej wszystkim. Dwa lata temu trzyletni brat chłopca zginął w wypadku.
Babcia Marka Wyczyńskiego Bogumiła Gronczewska nie potrafi przestać płakać. - To był taki dobry, spokojny chłopiec - powiedziała "Super Expressowi". - Jak to możliwe, że dzieci jechały samochodem? Kto im go dał? - pyta kobieta.
Właściciel auta twierdzi, że nie widział, by ktoś je pożyczał. Sprawę bada policja.
Polub se.pl na Facebooku