W niedzielnej katastrofie zginęły 4 osoby. Wszyscy, którzy byli na pokładzie cessny 182. Niewiele brakowało, a ofiar byłoby więcej. Samolot bowiem spadł kilka metrów od dwurodzinnego budynku, który potem spłonął, gdy wylało się na niego lotnicze paliwo.
Zginął pilot Tomasz T. i trzy nastolatki - Małgorzata L. z Krakowa, Sylwia W. z Tarnowa i Aleksandra S. z Ostrowa (Podkarpackie).
- To był świetny pilot, a samolot sprawny - zapewnia Jacek Turczyński (45 l.), prezes Aeroklubu Krakowskiego, który nie ukrywa, że 2 lata temu ten nowy, bo zaledwie trzyletni samolot miał drobny wypadek. Zahaczył o drzewo, uszkodził śmigło, ale szczęśliwie wylądował. Potem został naprawiony, był w pełni sprawny. Na razie policja nie potrafi powiedzieć, dlaczego doszło do tragedii. Po południu na miejscu tragedii pojawił się karawan i zabrał zwęglone zwłoki uczestników feralnego lotu. Później wywieziono to, co pozostało z cessny. Wrak zostanie poddany badaniom, które dadzą odpowiedź, co było przyczyną tragedii.