Do tragicznego wypadku doszło 17 marca w Rudzie Śląskiej (woj. śląskie) na ul. Oświęcimskiej. Janusz B. wysiadł z autobusu miejskiego. Po chwili wszedł na znajdujące się zaraz za zatoczką przystankową pasy dla pieszych. Z zebry dosłownie zmiótł go samochód osobowy. Nieszczęście zostało zarejestrowane przez kamerę umieszczoną w autobusie. Według policyjnego eksperta nagranie pokazuje, że błędy popełnili niemal wszyscy uczestnicy i świadkowie wypadku.
Wszyscy popełnili błędy
- To trudna sytuacja do jednoznacznej oceny. Pieszy w towarzystwie dwóch innych osób zmierza w kierunku zebry. Spogląda w lewo, ale jak się wydaje, widzi jedynie zaczynający jechać autobus. Wchodzi na pasy. Nie zauważa, że autobus jednak się zatrzymał w zatoczce. Nie odprowadza wzrokiem pojazdów poruszających się po jezdni. Kierowca nissana dojeżdżającego do przejścia dla pieszych także nie zachowuje się jak należy. W takim miejscu powinien być ostrożny. Zakładam, że autobus miał włączony kierunkowskaz, sygnalizując chęć włączenia się do ruchu. Widząc to, kierowca nissana powinien zredukować prędkość. A on zdecydował się na wyprzedzenie autobusu. A nie mógł widzieć, czy przed pasami nie ma ludzi - ocenia podinsp. Włodzimierz Mogiła z Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Katowicach.
Nikt nie pomógł rannemu
Co gorsza, zaraz po wypadku nikt nie pomaga rannemu Januszowi B. - Świadkowie powinni natychmiast zająć się ofiarą. A widzimy na filmie, że ktoś odchodzi, inny przygląda się, jeszcze inny trzyma ręce w kieszeniach, a kierowca nissana zbiera z jezdni buty. Jeśli ofiara potrącenia jest przytomna, trzeba się nią zająć, mówić do poszkodowanego. Trzymać za rękę czy głowę. Ofiara musi czuć, że nie została sama. Takie zachowania ratują życie. Jeśli byłaby nieprzytomna, to należy próbować zrobić resuscytację - trzydzieści uciśnięć na klatkę piersiową i dwa wdechy - podkreśla podinsp. Mogiła.
Zobacz też: Wypadek w Rudzie Śląskiej SZCZEGÓŁY Śmierć na przejściu dla pieszych DRASTYCZNE WIDEO