- To koszmar. Znałam je wszystkie. Z dwiema śpiewałam w jednym zespole, w Pomorzankach. Wesołe, pogodne, zawsze uśmiechnięte. Nie dociera do mnie to, że już ich nie zobaczę. Jak to się w ogóle mogło stać? - zastanawia się Maria Maksymiuk (72 l.).
Odpowiedzi na to pytanie szukają też policja i prokuratura. Ze wstępnych ustaleń wynika jedynie, że Jadwiga S. (+77 l.), Maria S. (+77 l.) i Jadwiga K. (+74 l.) wracały ze spotkania synodalnego . Wiozła je do domu córka ostatniej z nich - Barbara F.
Jechały daewoo lanosem. Z przeciwka nadjeżdżał autobus. Dzieliła ich jednak spora odległość, gdy autobus wyprzedził kierowca forda. Nie wiadomo więc, dlaczego daewoo zjechało ze swojego pasa i uderzyło w forda.
Bądź na bieżąco z najważniejszymi informacjami z Polski i ze świata. Polub nas na Facebooku
Pasażerowie tego ostatniego trafili ranni do szpitali w regionie, Barbara F. w ciężkim stanie do szpitala w Wałczu, natomiast starsze panie nie przeżyły uderzenia. Jedna zginęła na miejscu, dwie próbowano reanimować, ale bez skutku. - Z auta niewiele zostało. To była miazga. Pomagałem w wyciąganiu tych kobiet. Trzeba było ciąć dach - mówi Henryk Kiełbasa (56 l.), który był jednym z pierwszych na miejscu wypadku.
ZOBACZ: Ten samolot MÓGŁ się rozbić! Zobacz przerażające nagranie [WIDEO]