Mirosław P. pijak, który zabił dwie nastolatki usłyszał w poniedziałek trzy zarzuty- podaje portal „rmf24.pl”. Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień . Nie wpłynęło to jednak na fakt, że postawione zarzuty są bardzo poważne, a P. może spędzić w więzieniu długie lata.
Pierwszy zarzut to spowodowanie wypadku pod wpływem alkoholu ze skutkiem śmiertelnym i ucieczka z miejsca wypadku. Drugi- nieudzielenie pomocy ofiarom wypadku. Trzeci to ponowne prowadzenie auta pod wpływem alkoholu. Wniosek o tymczasowy areszt dla Mirosława P. ma trafić do sądu jeszcze w poniedziałek
Wypadek koło Łukowa: Mózg i krew wpadły do samochodu
W sobotę wieczorem dziewczynki razem z 13-letnim kolegą (któremu na szczęście nic się nie stało) wracały od koleżanki z Lipniak do Zastawia. Spieszyły się, bo Karolina miała być o godzinie 20 w domu. Niestety, nigdy do niego nie dotarła. O godzinie 20.05 pijany w sztok Mirosław G. stracił panowanie nad kierownicą i zjechał na pobocze, zabijając nastolatki. Musiał gnać jak wariat, bo dziewczynki zostały strasznie zmasakrowane. Jedna z ofiar uderzyła głową w słupek seata, wgniatając blachę. - Mózg i krew wpadły do wnętrza samochodu, ochlapały pasażera. W przydrożnym rowie znaleźliśmy fragmenty kości i strzępki ciał - mówi nam anonimowo jeden z policjantów.
Zobacz: Wypadek koło Łukowa. Kolejny pijak za kierownicą! Zabił dwie nastolatki!
Po uderzeniu w nastolatki seat przejechał jeszcze 200 metrów z ciałem jednej z nastolatek na masce. Mordercy zostawili auto i uciekli jak ostatni tchórze. Pasażer Sylwester S. wpadł po godzinie we własnym domu. Miał 3,2 promila alkoholu we krwi. Kierowca zapadł się pod ziemię. - Był już zatrzymywany przez policjantów za jazdę w stanie nietrzeźwym, dlatego stracił prawo jazdy - zdradza pierwsze ustalenia śledztwa Janusz Wójtowicz, rzecznik prasowy KWP Lublin. Mundurowym zależało na tym, żeby złapać Mirosława P., zanim wytrzeźwieje. Wpadł w zasadzkę pod własnym domem o 4 nad ranem. Miał jeszcze 1,2 promila alkoholu we krwi. Nie potrafił powiedzieć, jak doszło do wypadku.
- Nie trzeźwieli od świąt - mówią o Mirosławie P. i Sylwestrze S. mieszkańcy Zastawia, którzy pomagali szukać sprawcy. Niestety, nikt nie powiedział im słowa, gdy pół godziny przed tragedią wytoczyli się z baru i wsiedli do auta. Było im jeszcze mało! Pojechali do sklepu GS w pobliskiej wsi Gózd, gdzie kupili wódkę. Tam też nikt nie zapytał, co robią... Pięć minut później zginęły dwie młode dziewczyny. - Nie sądziłbym takiego - płacze Wiesław Walo (70 l.), dziadek Diany W. - Od razu kula w łeb!