Ponieważ obecne czasy to dobrobyt i nic się nie opłaci już w ogródku hodować, pozostaje na działce wypoczynek. Tylko jaki? Jeżeli ktoś myśli, że na działce zazna ciszy i spokoju, no to posłuchajcie sami. Piękna słoneczna sobota, od rana schodzą się działkowicze. Ja już sobie leżę na leżaku, zimniutkie piwko rozleniwiło mnie, powieki się błogo zamykają, a tu nagle ktoś kosi trawnik. I po drzemce. Po półtorej godzinie warczenia cisza. Już moje uszy przyzwyczajają się do szczebiotu ptaków, a tu wielbiciel śląskich szlagierów słucha sobie koncertu życzeń. Nowi sąsiedzi zaczynają przycinać żywopłot, sąsiad z drugiej alejki dla pokazania swoich korzeni rodowych puszcza rzeszowskie obertasy, a najmłodsi wiekiem i stażem sąsiedzi słuchają radia Planeta.
I wszystko byłoby jeszcze do wytrzymania, gdyby nie rodzice, którzy tak kochają swego syna, że kupili mu spalinowego quada. I chłopak jeździ nim po głównej alejce. Po rozmowie z rodzicami quad cichnie, ale zgadnijcie, co się dzieje. Ano przyjechało auto z lodami, a kierowca, chcąc zachęcić do kupna lodów, puszczał co parę sekund znaną wszystkim melodyjkę. Wierzcie mi, jaki jo przyszoł z tyj działki zrelaksowany...