Andrzej Chałupka w ogień by skoczył za bratem. Ale po tym, jak Bogdan zgładził własne dzieci, coś w nim pękło. - Nie chcę, żeby mnie z nim kojarzono. Wyrzekam się go! - mówi nam zdruzgotany mężczyzna.
- Cały czas byliśmy razem - wspomina pan Andrzej. - Było nas dwóch, ale czuliśmy się jak jedna osoba. Jeżeli któryś z nas chorował, drugi od razu czuł, że z bratem dzieje się coś niedobrego. W szkole siedzieliśmy w jednej ławce. Jeśli któryś z nas dostawał na imieniny jakiś sweterek, drugi musiał mieć taki sam.
Bogdan Ch. razem z bratem bliźniakiem wychowywali się w gospodarstwie w niewielkiej wsi Rajmundów, 20 kilometrów od Kutna. Po szkole podstawowej Bogdan poszedł do zawodówki. Uczył się na tokarza.
- Po szkole odbębnił wojsko i poszedł do pracy - wspomina jego brat. - Pracował w firmie budującej drogi.
O kłopotach nie opowiadał
W 1992 roku ożenił się z Iwoną G., mieszkającą w sąsiedniej wsi. To była wielka, piękna miłość. Po ślubie młodzi wyprowadzili się do Kutna. Na świat przychodzili ich synowie. Oboje uwielbiali dzieci. Dobrze im się żyło. Z czasem z pieniędzy z książeczki mieszkaniowej kupili wymarzone mieszkanie w bloku przy ulicy Granicznej.
Bogdan znalazł pracę w dużym serwisie samochodowym, Iwona pracowała w solarium. Co tydzień z dziećmi odwiedzali rodzinny dom Bogdana w Rajmundowie.
- Ostatni raz byli tydzień temu w niedzielę - mówi Andrzej Chałupka. - Bogdan nie skarżył się na żadne kłopoty rodzinne. Nic nie mówił, że w ich małżeństwie się psuje. Nie mieliśmy żadnych powodów do obaw.
O tym, że z Bogdanem jednak dzieje się coś złego, dowiedział się za to Grzegorz Grabarczyk (38 l.), właściciel serwisu, w którym pracował dzieciobójca.
- Jakieś dwa tygodnie temu zauważyłem, że bardzo się zmienił - opowiada. - Dotychczas zawsze uśmiechnięty, zadowolony z życia, a tu nagle zrobił się smutny, zamknął się w sobie. Poprosiłem go na rozmowę. Powiedział, że ma kłopoty rodzinne. Tydzień później przyszedł do mnie i oświadczył, że jego żona jest w ciąży, że będą mieli czwarte dziecko i że nie będzie ich stać na jego utrzymanie. Spytał się więc, czy pomógłbym mu finansowo, jeżeli decydowaliby się na usunięcie ciąży. Na koniec rozmowy poprosił o urlop, żeby "pobyć z dziećmi"... - opowiada szef mordercy.
Osiedle, na którym mieszkała rodzina Ch., aż huczy od plotek o ciąży Iwony Ch. Ludzie mówią, że Bogdan nie był ojcem tego dziecka. Że kobieta miała kogoś, że chciała się rozwieść.
Mordercę pochowają osobno
Izabela Chałupka (72 l.), matka mordercy, potwierdza te słowa. - Rozmawiałam z nią po tej tragedii - mówi. - Powiedziała, że ich małżeństwo od dwóch lat było czystą fikcją, że robiła dobrą minę do złej gry, że szykowała się do rozwodu. Spytałam się, czemu wcześniej mi o tym nie powiedziała... - mówi przez łzy staruszka.
Wczoraj przeprowadzono sekcje zwłok zamordowanych dzieci. U dwóch najstarszych chłopców - Kamila ( 15 l.) i Pawła ( 12 l.) - stwierdzono po siedem ran kłutych na całym ciele. Szokuje natomiast sposób zabicia najmłodszego syna - Kubusia ( 4 l.). - Najprawdopodobniej dziecko zostało utopione - mówi Krzysztof Kopania (42 l.), rzecznik prasowy łódzkiej prokuratury.
Dzieci zostaną pochowane za kilka dni na małym cmentarzu pod Kutnem. Ojciec morderca spocznie oddzielnie - w Łaniętach, koło swojej rodzinnej miejscowości.
- I jak tu teraz spojrzeć ludziom w oczy? - pyta zrozpaczony brat zabójcy. - Będą wytykali palcami i mówili o nas, że wyhodowaliśmy bestię. A co, my biedni ludzie, jesteśmy temu winni? Dziś wiele bym dał, żeby nie mieć brata bliźniakaÉ
Wizja lokalna z miejsca zbrodni
Przedstawiamy plan mieszkania, w którym Bogdan Ch. zamordował swoich synów. Paweł ( 12 l.) zginął w swoim pokoju od siedmiu ciosów nożem. Ciało Kamila ( 15 l.) leżało w wannie, w łazience, ojciec zadał mu też siedem ciosów nożem. Martwy Kubuś ( 4 l.) leżał na tapczanie w dużym pokoju. Ojciec najprawdopodobniej najpierw go utopił