Ten bydlak zgotował swemu ojcu piekło. Sadystyczny kat Roman H. (26 l.) z Łodzi od miesięcy żerował na swoim ojcu Zbigniewie (52 l.), zabierając każdy grosz, jaki schorowanemu mężczyźnie udało się uciułać. Kiedy zrozpaczony ojciec wreszcie postanowił przegnać syna potwora, ten wpadł w szał - spalił mu mieszkanie, a jego samego tak skatował, że nieszczęsny mężczyzna walczy o życie w szpitalu.
Pan Zbigniew to uczciwy, samotnie mieszkający rencista, który z trudem wiązał koniec z końcem, sprzedając starocie na targu. Ilekroć jednak udało mu się zarobić jakieś pieniądze, w jego drzwiach zjawiał się wyrodny syn i wszystko zabierał. A jeśli nieszczęsny ojciec pieniędzy nie miał, był bestialsko katowany.
Mężczyzna starał się znosić te napady. - To mój syn - powtarzał, licząc, że w sercu brutalnego kata jednak odżyje dawna synowska miłość.
Doszło jednak do tego, że pozbawiony środków rencista zaczął przymierać głodem! Ale jego pozbawiony ludzkich odruchów syn nie przejmował się tym wcale. Dalej napadał na nieszczęsnego mężczyznę i domagał się haraczu. W końcu pan Roman postanowił się postawić.
Kiedy jego potworny syn znowu zapukał do drzwi, nie wpuścił go do środka. To jednak rozwścieczyło wyrodnego brutala. Siłą wdarł się do mieszkania i zaczął brutalnie bić ojca. Na tym jednak nie poprzestał. Złapał za zapałki i podpalił mieszkanie pana Zbigniewa!
Na szczęście skatowany do nieprzytomności mężczyzna został w porę odratowany przez strażaków. Leży teraz bez ducha w łódzkim szpitalu. Czy sprawiedliwość dosięgnie jego kata? Roman H. jest poszukiwany przez policję. Grozi mu nawet dożywocie.